Vanat napisał(a): Kapitalizm jest bowiem ciągłą walką, a nie tylko owocną dla wszystkich współpracą; szkoda, że nie zdają sobie z tego sprawy młodzi zwolennicy libertarianizmu, których w Polsce jest tak wielu. Naiwnie sadzą, że w walce tej na pewno wygrają, bo są młodzi, zdrowi i wierzą w swoje siły.Czy autor nie widzi sprzeczności tych dwóch zdań? Jeżeli ktoś nie zdaje sobie sprawy z tego, że kapitalizm jest walką, to nie liczy na wygraną w walce, a jak liczy, to raczej zdaje sobie sprawę z istnienia walki.
Cytat:Podobnie błędne jest przekonanie, że własność prywatna jest święta i nic nigdy nie ma prawa jej podważać. Tymczasem stanowi ona pewien wynalazek społeczny, który ma swoje walory, ale także wady. Do tych ostatnich należy m.in. możliwość korzystania z niej w sposób, który zagraża życiu i dobru innych ludzi. Wtedy np., gdy na czyjejś ziemi składowane są szkodliwe dla zdrowia odpady. W tym sensie tak jak nie można absolutyzować wolności, nie można też absolutyzować wartości, jaką stanowi własność prywatna. Chodzi raczej o to, jak zachowując te wartości, zharmonizować je z innymi, takimi jak równość, sprawiedliwość, braterstwo czy dobro wspólne.No jak nie można, jak można. Nie twierdzę, że to jedynie słuszne podejście, ale jak najbardziej można przedstawić etykę, w której podstawową, a wręcz jedyną wartością jest św. własność, a której efekty będą zgodne z intuicją normalnego człowieka. Np. szkodliwość odpadów polega na tym, że odrywają się od nich jakieś cząsteczki chemiczne (albo cząstki elementarne, w przypadku odpadów promieniotwórczych) i oddziałują z otoczeniem, które to otoczenie niekoniecznie jest własnością właściciela odpadów. A jeżeli istnieje jakieś fizyczne oddziaływanie między cudzymi odpadami a moim ogródkiem albo moim ciałem, to jest to oczywiste naruszenie mojej św. własności. Przechowywanie swoich toksycznych odpadów na swoim terenie nie różni się więc niczym od strzelania ze swojej armaty swoim pociskiem do cudzego domu. Jest to prosty problem Pawła i Gawła: trąbka jest twoja i mieszkanie jest twoje, ale fale dźwiękowe wydobywające się z twojej trąbki też są twoje i ta twoja własność nie trzyma się twojego mieszkania, tylko wchodzi nieproszona do cudzego tak jak twoja krowa na cudze pole.
Problem z etyką libertariańską nie na tym polega, że wyciągane z niej konsekwencje są niemoralne, ale na tym, że te konsekwencje nie są wyciągane. Większość kuców zwących się libertarianami stosuje ją wybiórczo i niekonsekwentnie, co pokazuje, że być może nie ma sensu próbować tej etyki rozpowszechniać, skoro nawet dość inteligentni ludzie są w stanie jej nie zrozumieć.

