lumberjack napisał(a): To jest zdrowa sytuacja, ale jeśli pijesz do Amazona i Quidsi, to mamy tu do czynienia z dumpingiem i wrogim przejęciem w celu zniszczenia. Ciekawe jakie teraz ceny pieluch ma Amazon, kiedy już pozbył się konkurencji.I jak odróżnić dumping w celu wrogiego przejęcia od zwyczajnej konkurencji? Sprzedawanie po "cenach niższych, niż rynkowe" (nowa niższa cena jest rynkowa, więc nie wiadomo, co to nawet znaczy) może wynikać z pierdyliona powodów, samo bycie korporacją i sprzedawanie taniej nie wystarcza.
Co do cen, to też jest ciekaw, ale nic nie znalazłem. Podejrzewam, że nieznacznie, bo Quidsi nie był przecież jedynym konkurentem. No, i jeśli wrogie przejęcie w celu zniszczenia oznacza odkup za ponad pół miliarda $... Trudno postrzegać Quidsi jako ofiary.
lumberjack napisał(a): Urwał nać, czy Niemcy to dyktatura? Bo jakoś bardzo ważni urzędnicy państwowi, przedstawiciele władzy tacy jak Schroeder zasiadają teraz w firmach powiązanych z NS2. Jeśli jedno z najbogatszych państw świata, które musi mieć sprawnie działające prawo, daje się zlobbować dyktaturce takiej jak Rosja, to tym bardziej da dupy megabogatym koncernom.Synekury synekurami, ale ganimy korupcję, bo służy wprowadzaniu rozwiązań szkodliwych dla zarządzanych (tu: Niemców). Czy NS2 szkodzi Niemcom?
kmat napisał(a): Realia są proste - własność wymaga jakiegoś katastru, żeby było wiadomo co jest czyje, i aparatu represji, który by tego pilnował. Czyli państwaTak, można sobie nazywać swoje założenia aksjomatami, ale to nie oznacza jeszcze, że wszyscy ich przestrzegają. Jaka jest gwarancja, że każdy będzie szanował "aksjomat" o nieagresji? Jakie są standardy postępowania wobec złamania tego "aksjomatu"? Kiedyś lurkowałem libertariańskie fora i zdarzały się nawet opinie, że jeśli ktoś komuś ukradnie jabłko, to ma okradziony ma prawo użyć wszelkiej przemocy jakiej chce, by jabłko lub jego równowartość (a warte jest tyle, ile posiadacz jabłka stwierdzi, bo przecież nikt mu nie będzie dyktował) odzyskać.Libertarianizm usiłuje to substytuować, uwaga, aksjomatem o nieagresji. Sorry, ale nie jestem przekonany do takiego rozwiązania.
Problem też tkwi w tym, że już sama nomenklatura (aksjomaty) sugeruje, że libertarianizm jest systemem opartym na dedukcji, a nie indukcji, jak każda inna dziedzina, którą próbujemy opisywać rzeczywistość. Śmieszne rzeczy później wychodzą gdy naiwni libertarianie próbują łatać dedukcyjne sprzeczności argumentami "indukcyjnymi".


Libertarianizm usiłuje to substytuować, uwaga, aksjomatem o nieagresji. Sorry, ale nie jestem przekonany do takiego rozwiązania.