dammy napisał(a): Jeszcze bym dodał, że mam wrażenie, że niektórzy libertarianie zapominają, że nie żyją na wyspie, a to co się dookoła dzieje się nie liczy. Przecież w gospodarkach wolnorynkowej rywalizacja toczy się na płaszczyźnie konkurencji między firmami.
żeniec napisał(a):
Konkurencja jest pomiędzy wszystkimi podmiotami, nie tylko firmami. To powiedziawszy, akurat zasadom ekonomii libertarianie chyba nie zaprzeczają.
Zapominają czasem, że rożne państwa stosują różne reguły gry, często dalekie od klasycznego liberalizmu. I w rywalizacji między państwami czy firmami występują różne protekcjonizmy, obostrzenia celne i in. Tak jak ośrodki finansowe swoją polityką pomagają kreować monopole, które wywracają ten klasyczny liberalizm do góry nogami. Istnieją również przedsiębiorstwa strategiczne dla danego państwa gdzie w ich polityce panują inne reguły gry.
żeniec napisał(a):
Co to jest czysty liberalizm?
Z interwencjonizmem jako pompowanie przez państwo pieniędzy wg wymyślonego klucza na ogół działa metafora zbitej szyby. Jest to, co widać, i to, czego nie widać. Widać korzystne efekty interwencji, trudniej widoczne są jej koszty (np. niedokonane inwestycje z powodu większego obciążenia fiskalnego).
Dlatego trzeba to robić z głową co nie przeszkadza, że formy czy to bardziej planowanego czy indykatywnego interwencjonizmu całkowicie wyparły liberalizm ten, który znamy z XIX i pocz. XX wieku. Próby wprowadzenia ultraliberalizmu choć połowiczne (bez prywatyzacji większości kopalń) Pinocheta skończyły się ciężkim kryzysem i interwencjonizmem państwa w takiej skali z której Allende pewnie byłby dumny.
żeniec napisał(a): To nijak nie pokazuje tego, o czym pisałeś wcześniej, tylko ilustruje, ile kasy USA są gotowe przeznaczyć na wyścig zbrojeńWiększość publicznych wydatków na R&D to zbrojeniówka (link). Potwierdza to również fakt, że federalne wydatki na R&D od końca lat 80' (co takiego się stało pod koniec lat 80'?) stały w miejscu lub rosły nieznacznie, natomiast prywatne rosły razem z PKB. Nie mówiąc o tym, że chociaż niektóre wynalazki rzeczywiście najpierw powstały na potrzeby przemysłu zbrojeniowego, by potem przesiąknąć i znaleźć zastosowanie w świecie, powiedzmy, "cywilnym", to większość wynalazków idzie z przedsięwzięć prywatnych, a ich powszechność i niskie ceny zawdzięczamy gospodarce rynkowej.
To jak najbardziej pokazuje skalę interwencjonizmu państwa. Przeznaczanie takich kwot na badania naukowe nieważne w jakim celu z których plonów korzystają firmy prywatne, czy zbrojeniowe czy związane z przemysłem kosmicznym czy z innych dziedzin to czysty przykład interwencjonizmu. Bo te pieniądze z księżyca nie sfrunęły, a transfer wynalazków ze zbrojeniówki do innych dziedzin przemysłu też nie zawsze odbywał się na zasadach wolnego rynku. Owszem część z wynalazków jak komputery trafiały do ośrodków naukowych, ale większość z technologii sprzedawano później najczęściej wielkim podmiotom, które z tego tytułu kosztowne badania mogły na wielu polach sobie odpuścić. A teraz wyobraźmy sobie firmę z jakiegoś kraju z którym USA miało podpisane obustronnie ułatwiające inwestowanie umowy. Ta firma działająca przykładowo w ramach mocno posuniętego liberalizmu nie miała by pod górkę? W sumie Amerykanie na tego typu polityce do pewnego momentu dopóki nie przesadzili całkiem dobrze wyszli. I nikt tu nic nie ma do gospodarki wolnorynkowej
żeniec napisał(a): [
size=small]Ale strumienie pieniędzy nie są skierowane na "portfele najzamożniejszych". Na rynku po prostu kapitał wędruje tam, gdzie jest najlepiej pomnażany, a najzamożniejsi robią się ci, co robią to najskuteczniej. Mediana realnych zarobków może i drepcze w miejscu, ale zarobki generalnie nie.[/size]
Napisałem to skrótowo. Tak czy siak kapitał wędruje do góry. I nie tylko dlatego, że jest najefektywniej pomnażany, choć to co pokazał ostatni kryzys raczej tego nie stwierdza, przynajmniej nie zawsze, ale decyduje też dostęp do kredytów.
żeniec napisał(a):
Dlaczego płaca każdego pracownika powinna rosnąć razem z produktywnością?
Powinna. Może nie każdego, ale mediana zarobków powinna się podnosić. I do pewnego momentu się podnosiła zwłaszcza podczas boomu gospodarczego lat sześćdziesiątych. Chyba dobrze, że nie mamy przy obecnej wydajności płac z XIX wieku?
żeniec napisał(a): Gdzie i kto jest rozszarpywany przez wielkie koncerny i ośrodki finansowe?
Wystarczy popatrzeć na prywatyzację wielu firm w Polsce w latach 90-tych. Prywatyzacja była niezbędna, ale wielu patologii można było uniknąć. Ale oprócz naciskow z Zachodu lobbing też zrobil swoje.
żeniec napisał(a): Przy okazji, przełącz sobie w panelu użytkownika wysiwyg na normalną edycję, bo potem takie kwiatki zostają:
Nie wiem o co chodzi. Nie wiem gdzie to wysiwyg się znajduje. Sorry za blędną datę przy nicku.


![[Obrazek: smile.gif]](https://ateista.pl/images/smilies/smile.gif)