To ze place w amerykanskiej gospodarce stoja, podczas gdy ceny wszystkiego szybko rosna to fakt, a nie jakies wydumane teorie. Calkowity rozziew plac szeregowych pracownikow w stosunku do plac zarzadu korporacji i bankow to tez fakt. Powodow jest mase, ale wazne miedzy nimi to przyjecie neoliberalnych zalozen ze praca ludzka to tylko koszt przedsiebiorstwa, ktory nalezy minimalizowac za wszelka cene, upadek zwiazkow zawodowych i zniesienie regulacji prawnych wiazacych pLace zarzadu z placami pracownikow. W latach 60 tych place menadzerow byly 20 krotnoscia plac pracownikow, teraz to stosunek jak 1 do kilkuset, a czasem do kilku tysiecy.
Zastanawiam sie czasem tylko co sie stanie gdy ci kiepsko oplacani pracownicy, bedacy zarazem konbsumentami zadluza sie do tego stopnia ze nie bedzie ich stac nawet na najtanszy produkowany w Azji stuff i popyt padnie - co wowczas nasi swietni kapitanowie przemyslu zrobia zeby dalej zarabiac tak jak dotychczas?
Zastanawiam sie czasem tylko co sie stanie gdy ci kiepsko oplacani pracownicy, bedacy zarazem konbsumentami zadluza sie do tego stopnia ze nie bedzie ich stac nawet na najtanszy produkowany w Azji stuff i popyt padnie - co wowczas nasi swietni kapitanowie przemyslu zrobia zeby dalej zarabiac tak jak dotychczas?

