dammy napisał(a): Ignorowaniem stosunków międzynarodowych. Czy da się prowadzić inną politykę w ramach UE jak wolnorynkową z interwencjonizmem?Czy istnieje państwo bez jakiejś dozy interwencjonizmu?
Więc odpowiedź brzmi nie, ale tylko z powodu konstrukcji pytania

dammy napisał(a): Co raz jakieś dofinansowania (oczywiście te pieniądze z nieba nie sfrunęły) na coś bądź dla kogoś, wspólne projekty jak CERN.Może się mylę, ale czy "członkostwo" i finansowanie CERNu nie jest ortogonalne do UE? Stowarzyszone z CERN i finansujące CERN są kraje nie będące w UE. Polska jest associate member od 1991, chociaż rzecz jasna członkiem UE została znacznie później.
dammy napisał(a): Trzeba dostosować przepisy do norm unijnych i różne normy do tych z UE. Czy stać Polskę na wyjście z Unii? Bo tylko tak można zmienić charakter polskiej gospodarki.Można dyskutować, czy normy i przepisy są zawsze anty-libertariańskie. Ostatecznie libertarianizm nie oznacza akapu. Pragmatyczni libertarianie mogą zauważyć i się zgodzić z tym, że akurat UE jest dla Polski czynnikiem liberalizującym, a zastanawiać się, co dalej, jak już będziemy na tyle wolnorynkowi w ramach UE, na ile to możliwe.
dammy napisał(a): Nieprawda. A jak jest z Telmexem w Meksyku?Jak jest z Telmexem w Meksyku?
dammy napisał(a): Pracuję w branży telekomunikacyjnej i przed 2008 roku Polska miała jedne z najwyższych cen połączeń telekomunikacyjnych w Europie. Nie wiem czy jeszcze to pamiętacie. Związane było to ze stosunkowo wysokimi stawkami MTR narzuconymi przez Telekomunikację Polską i zmową cenową Ery, Plusa i Orange. Wiem, bo pracowałem dla Orange jako trybik (nie wściekaj sięTP akurat była monopolistą pełną gębą, który był w trakcie prywatyzacji, ale wciąż posiadał całą infrastrukturę. Podobna zresztą sytuacja jest z Telmexem. Telekomunikacja jest zresztą generalnie mocno regulowaną branżą, włączając np. sprzedaż pasm wybrańcom. Wysokie bariery wejścia sprzyjają takim "patologiom", a mój komentarz o państwowych monopolach pozostaje w mocy) Dochodziło do tego, że stawka za minutę połączenia do CP wynosiła 63 gr. To teraz porównaj sobie obecne stawki gdzie wszystkie abonamenty oferują połączenia bez limitu. Dopiero interwencja prezesa UKE (później pani prezes) zmusiła TP do gwałtownego obniżenia MTR-u jak i wprowadzenie tzw. asymetrii w branży telekomunikacyjnej wbrew opinii zresztą organów UE spowodowało zjazd cen. "Wielka trójka" broniła się podwajając koszty połączenia do Play, ale niewiele to dało. Kiedy przywrócono symetrię ceny za połączenia były już znacznie niższe. Dalsze regulacje unijne i coraz większa konkurencja spowodowały obecną sytuację na rynku telekomunikacyjnym.
Podobna sytuacja jest/była z roamingiem lub opłatami za przewalutowanie pomiędzy bankami. UE postanowiła rozwiązać problem ręcznie, ale generalnie na świecie, od kiedy ta kwestia stał się istotna dla klientów ogólnie, operatorzy obniżają ceny roamingu. Z kolei problem przewalutowywania rozwiązał się za pomocą kantorów internetowych jak Revolut czy inny Cinkciarz.dammy napisał(a): Nie jest wcale trudne jeśli zapewni się dominację wolnego rynku jako głównego kreatora gospodarki, da się autonomię Bankowi Centralnemu i przerzuci się większość decyzji związanych z inicjatywami na barki samorządów.W jaki sposób autonomia Banku Centralnego ma tu w czymś zaradzić?
dammy napisał(a): Ultraliberalizm w wielu sferach gospodarki. Po to sprowadził "Chicago Boys" i po to były konsultacje z Miltonem Friedmanem. Tu walce Chile z kryzysem:Dużo to tutaj dość poetyckie określenie. Czy alternatywna władza Allende byłaby mniej interwencjonistyczna? Czy PKB wzrosło by porównywalnie jak po Pinochecie bez Pinocheta? Patrząc na to jak sobie radziły podobne kraje w regionie, w których Pinochet nie rządził - nie.
https://case-research.eu/files/?id_plik=2376
Niestety nie da się przekopiować stosownych fragmentów. Od strony 13/26 do 16/27. Oj dużo tam było interwencjonizmu. PKB wzrosło dużo mocniej po Pinochecie w porównaniu do jego czasów.
dammy napisał(a): To, że dzięki tym wydatkom na zbrojenia takie koncerny jak chociażby Aeritalia w ogóle przetrwały. A tym samym miały bardziej z górki niż te firmy lotnicze, które przegrały konkurencję na rynkach cywilnych i nie załapały się na lukratywne kontrakty. Zlecenia wojskowe przedłużyły funkcjonowanie Fokkera do 1996 roku, który by upadł dużo wcześniej jak wiele innych firm lotniczych, które postawione pod ścianą albo zbankrutowały albo zostały wchłonięte przez silniejszych.Nikt przecież nie twierdzi, że od rządowych pieniędzy nikomu się nie powodzi. Rzecz w tym, że podtrzymywanie takich firm przed upadkiem lub wchłonięciem kosztuje, a pieniądze na to wydane mogły być spożytkowane lepiej gdzie indziej.
dammy napisał(a): Napisałeś, że te wydatki świadczą tylko o amerykańskich zbrojeniach i napisałeś to w kontrze do mojego postu udowadniającego, że formy interwencjonizmu był Amerykanom dobrze znane w latach 50-tych. Więc wyjaśniłem.W porządku
(...)
To nie miał być argument za interwencjonizmem tylko stwierdzenie faktu. Kontekst-wątek wyżej.

dammy napisał(a): A te ośrodki funkcjonowały w większości za czyje pieniądze? Za chajs przeciętnego Smitha.To nie istotne od kogo do kogo, tylko w jaki sposób. Czy przez rynek z samo-korygującymi mechanizmami, czy przez rząd, który może mieć te mechanizmy w końcu pleców lub nawet nie mieć do nich dostępu.
dammy napisał(a): Nie miał pod górkę gdyż sam się na pieniądze ze zbrojeniówki załapał robiąc procesory dla IBM, a który pakował swój sprzęt do samolotów np: do F-16 i okrętów bojowych.Jak dużą częścią przychodów IBM'a była kasa z kontraktów z rządem? Bo piszesz tak, jakby bez tego IBM nie mógł istnieć. Przypuszczam, że główny rynek zbytu dla IBM'a można znaleźć w jego nazwie
" F-16A/B Block 1, 5, 10, 15- wielofunkcyjny radiolokator impulsowo- dopplerowski, z możliwością wykrywania i śledzenia celów także na tle ziemi Westinghouse AN/APG-66, bezwładnościowy układ nawigacyjny Litton LN-39, z którym współpracował cyfrowy komputer IBM, który rozwiązywał zadania nawigacyjne."
http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/1...in-F-16A-B
Zwróć uwagę, że od 1981 roku przez długi czas Intel był jedynym dostawcą procesorów do komputerów IBM.

dammy napisał(a): Nie twierdzę, że zarobki przedsiębiorcy powinny rosnąć tak jak sprzątaczki. Stwierdziłem, że w prawidłowo działającej gospodarce wolnorynkowej mediana zarobków wraz z wzrostem wydajności i PKB powinna się podnosić.Jak już napisałem, nie wątpię, że w to wierzysz. Interesuje mnie: dlaczego tak uważasz?
dammy napisał(a): Jeszcze raz zadam pytanie:Moja opinia nie ma tutaj znaczenia, bo relacja pomiędzy produktywnością a medianą płac nie zależy od mojej opinii, a praw ekonomii.
Czy uważasz, że przy obecnej wydajności mediana powinna mieć wartość tej z XIX wieku? W okresie największego boomu gospodarczego w USA od lat 50-tych do poł. lat 70-tych mediana rosła. W Polsce przez ostatnie 25 lat rośnie. W Chinach również znacznie wzrosła. Owszem, wartość usług czy pracy jest określona przez wycenę ich przez zleceniodawcę czy konsumenta.
dammy napisał(a): Co nie przeszkadza, że logiczne jest, że wraz z wzrostem produktywności powinna rosnąć też mediana zarobków.Jeśli jest to logiczne, to czy potrafisz to zademonstrować?
dammy napisał(a): Ten link łączy się ze stroną gdzie omówiona jest średnia wartość płacy, a nie mediana zarobków.Rzeczywiście, mój błąd. Niemniej chyba argument tam zawarty nadal działa, bo mowa jest o średniej w pracy najemnej, która jest mocno skorelowana z medianą (stąd też ten sam efekt był widoczny - brak wzrostu średniej płacy pomimo wzrostu produktywności).
Adam M. napisał(a): W latach 60 tych place menadzerow byly 20 krotnoscia plac pracownikow, teraz to stosunek jak 1 do kilkuset, a czasem do kilku tysiecy.Czy "zwykły" pracownik potrafi np. kierować Amazonem? Czy ponosi porównywalne ryzyko finansowe w związku ze swoją pracą, co Jeff Bezos?
Zresztą mity o kosmicznych pensjach prezesów biorą się z nieodróżniania pensji od wzrostu wartości spółek, których akcje posiadają. Jest jasne, że nie głodują, ale nie wszystko, co przykleja się jako dochód, to disposable income. Lwia część tego dochodu jest w akcjach, inwestycjach, itp.
dammy napisał(a): Zastanawiam sie czasem tylko co sie stanie gdy ci kiepsko oplacani pracownicy, bedacy zarazem konbsumentami zadluza sie do tego stopnia ze nie bedzie ich stac nawet na najtanszy produkowany w Azji stuff i popyt padnie - co wowczas nasi swietni kapitanowie przemyslu zrobia zeby dalej zarabiac tak jak dotychczas?Dlaczego miałoby się tak stać?
lumberjack napisał(a): Moim zdaniem jest.Ale jest to opinia na podstawie faktów, czy obejrzałeś kilka filmików na YouTube, popatrzyłeś w sufit i teraz Ci się tak wydaje?
lumberjack napisał(a): Ale nie trzeba żadnej tuby propagandowej. Turcy i Kurdowie walczą ze sobą od lat. Nie tylko w turcji, ale i na terenie Niemiec dochodzi między nimi do walk.A intensywność tych walk jest taka sama w Niemczech i w Turcji?
lumberjack napisał(a): Pewnie są jakieś ale czy na taką skalę co arabskie? Jest jeszcze na pewno mafia włoska i czeczeńska.Gdyby skala tego zjawiska była duża, to byłoby to widać w statystykach. A nie widać - więc nie jest.
lumberjack napisał(a): Więc chyba po prostu nie są. To tak jak u nas - niby wszyscy katolicy, a każdy jeden ma poglądy inne niż religia nakazuje.
Takie sprzeczności wyznawać panie Lumber.


) Dochodziło do tego, że stawka za minutę połączenia do CP wynosiła 63 gr. To teraz porównaj sobie obecne stawki gdzie wszystkie abonamenty oferują połączenia bez limitu. Dopiero interwencja prezesa UKE (później pani prezes) zmusiła TP do gwałtownego obniżenia MTR-u jak i wprowadzenie tzw. asymetrii w branży telekomunikacyjnej wbrew opinii zresztą organów UE spowodowało zjazd cen. "Wielka trójka" broniła się podwajając koszty połączenia do Play, ale niewiele to dało. Kiedy przywrócono symetrię ceny za połączenia były już znacznie niższe. Dalsze regulacje unijne i coraz większa konkurencja spowodowały obecną sytuację na rynku telekomunikacyjnym.