ZaKotem napisał(a): Trudno mi zrozumieć, jak można tego nie zrozumieć. Prawica jednak w ogóle nie czuje problemu wykluczania, pewnie dlatego, że wykluczanie w systemie hierarchicznym jest fajne.
Ja tam to rozumiem, ale jestem za tym, żeby Niemiec czy Rosjanin mógł sobie nas uważać za debili i tak nazywać; a my możemy mieć na to wyjebane. W USA mają polish jokes o tym, że Polacy to debile i chuj - niech tam sobie je mają.
Co innego kiedy w USA, Niemczech, Rosji czy gdziekolwiek indziej ktoś napisze artykuł, że Polacy masowo i aktywnie brali wraz z Niemcami udział w holokauście - no to już są zarzuty poważnego przestępstwa i wtedy można uruchomić prawników i pozwy o zniesławienie.
ZaKotem napisał(a): Posługuje się raczej intuicją obrazy majestatu: obraza jest tym bardziej obraźliwa i godna potępienia, im wyższa pozycja obrażanego. Gorzej obrazić papieża, niż kelnera, gorzej matkę, niż dziecko, gorzej starszą panią, niż jakiegoś pedała. Z taką intuicją w zderzeniu z etyką egalitarną człowiek na żądanie nieobrażania mniejszości kojarzy automatycznie "to teraz oni (Żydzi, czarni, LGBT) są najważniejsi i będą nami rządzić?". Reszta to już tylko racjonalizacja tego intuicyjnego odczucia.
No to jestem jak najbardziej za obrazą majestatu papieża-lewaka, Dudy-długopisu prezesa oraz samego prezesa, który nie ma jaj, żeby samemu stanąć na czele rządu tylko stosuje cwaniacko-tchórzowską taktykę "mastera of puppetsów".
zefciu napisał(a): Co dowodzi, że tak naprawdę nie o obrażanie chodzi, tylko o wykluczanie. Dlatego właśnie czarnoskóremu Amerykaninowi wolno używać „słowa na n”, a białemu nie wolno. I może się to wydawać komuś niesprawiedliwe, ale jest w tym prosta logika. Gdy „słowa na n” używa czarny, to tym słowem wyraża zakres społeczny swojej grupy. Gdy używa go biały, to pokazuje, kto jest poza jego grupą.
Gdy używa go biały, to pokazuje, że jest na tym samym poziomie wyluzowania co reszta czarnej braci.
Np. Eminem wychował się na czarnej dzielni pośród niggasów i używa słowa na n i chuj - nic się nie dzieje - nikomu to nie przeszkadza, bo każdy wie, że jest ziomalem murzynów.
Nie każdy ma na czole napisane "nie rasista" jak Eminem, ale to nie znaczy, że tylko Eminem jak jakiś nadczłowiek powinien mieć prawo do używania słowa "czarnuch". Dlaczego z góry zakładać, że ktoś chce kogoś wykluczać?
:/zefciu napisał(a): Masz rację. Ja jednak piłem też do postawy tych „pośrodku”, którzy „chcą tylko grillować”. Bo wydaje mi się, że lumber do tej grupy się zalicza. Ci którzy chcą tylko grillować nie widzą niczego godnego potępienia w tym, że ktoś obraża papieża. Jednocześnie jednak nie do końca rozumieją problem wykluczanych grup.
Bo ja żem za równym traktowaniem wszystkich - dla mnie żadną świętością nie są: papież, Bóg, murzyn, gej, lewak, prawak, rasista, Niemiec, Polak, kobieta, mężczyzna, człowiek, ludzkość czy ateiści podniecający się wartościami humanistycznym czy z dupy wziętymi i uzasadnionymi prawami człowieka.
zefciu napisał(a): Dlatego łapią się na lep altrajtowej gadki „czego te głupie snołflejki chcą”. I wtórują całkiem szczerze „ja do tych pedałów nic nie mam, ale czemu one takie przewrażliwione na swoim punkcie; my to ze szwagrym ciągle sobie dogryzamy i nikt się nie obraża, a takiego pedałowi powiesz »pedał« i od razu tragedia”. Wychodzi tutaj niezrozumienie faktu, iż „dogryzanie” może być rytuałem, który spaja grupę, a może też wykluczać kogoś z tej grupy.
Ja żem mizantrop - jakbym tylko mógł, to bym sam siebie wykluczył z grupy ludzkości. Niestety za mało zarabiam, żeby mieć na komfortowy domek w lesie z dala od ludzkości, a do szałasu rodziny nie wezmę

Sofeicz napisał(a): Skąd ty bierzesz te dane?
Sory, pojebało mi się z tym:
Cytat:Niemcy przyjęły najwięcej imigrantów. Skutki? Frankfurt nad Menem, Stuttgart, Monachium – to tylko niektóre z niemieckich miast, w których rdzenni Niemcy stanowią mniejszość.
Federalny Urząd Statystyczny podaje, że w 2017 roku Niemcy liczyły 81,7 mln mieszkańców. W tym 62,5 mln stanowiły osoby bez pochodzenia migracyjnego (76,5%). Z kolei Niemcy o pochodzeniu migracyjnym stanowili 12,5% społeczeństwa – 9,8 mln osób, a cudzoziemcy – 11,9% - 9,4 mln.
[...]Na początku 2018 roku we Frankfurcie nad Menem mieszkało zaledwie 46,9% Niemców bez pochodzenia migracyjnego, aż 29,5% obcokrajowców i 23,6% Niemców o pochodzeniu migracyjnym. Tym samym Frankfurt nad Menem jest jedynym dużym miastem, w którym cudzoziemcy i Niemcy o korzeniach migracyjnych stanowią większość – 53,1%.
Ale duży odsetek Niemców ze środowisk migracyjnych i cudzoziemców żyje także m.in. w Norymberdze – 44,6%, Stuttgarcie – 44,1%, Monachium – 43,2% i Dusseldorfie – 40,2%. Dane te pochodzą z raportu Munich Intercultural Integration Report za rok 2017. Z kolei władze Stuttgartu mówią, że odsetek obcokrajowców i osób ze środowisk migracyjnych wynosi 46%, a biuro prasowe stolicy Badenii-Wirtembergii informuje o prawie 60% osób w wieku poniżej 18 lat o pochodzeniu migracyjnym (w to wliczeni są obcokrajowcy) żyjących w Stuttgarcie.
https://www.mypolacy.de/niemcy,0/newsy/w...ym-martwic
kmat napisał(a): Na to można spojrzeć od jeszcze innej strony. Pierwszy świat w XXI wieku to czas i miejsce największego dobrobytu w historii. Nikt nigdy i nigdzie tyle nie miał co obecny mieszkaniec kraju rozwiniętego. Nikt nigdy i nigdzie nie miał też takich możliwości konsumpcji i samorealizacji, więc ludzie chcą z nich w nieograniczony sposób korzystać. To oznacza też, że nikt nigdy i nigdzie nie miał tyle do stracenia. To zaś generuje olbrzymią potrzebę stabilności, bezpieczeństwa i przewidywalności, ale w takiej postępowej formie, bazującej na tolerancji, inkluzywności i eliminacji wszelkiej agresji. Cokolwiek zagrażającego tej sielance, albo choćby sprawiające takie wrażenie, wywoła silny społeczny opór. Żadne wykluczanie, nie może być zaakceptowane, bo z jednej strony nijak dobrobytu już nie jest w stanie poprawić, z drugiej otwiera możliwości kolejnych wykluczeń, na które może załapać się ktokolwiek. Ma być pacyfizm, minority friendly, peace and love, my little pony, w oliwnych gajach nimfy grające na harfach, a na niebie różowe jednorożce sikające tęczą. Piekło w którym przychodzi nam żyć
Dlatego trzeba z tym walczyć
SP robi dobrą robotę, ale zwykli ludzie też muszą pielęgnować w sobie cnotę buraczanego chamstwa i szyderstwa. Inaczej będzie koniec świata - nie byłbym w stanie funkcjonować w świecie gdzie każdy dla każdego jest miły aż do porzygu.kmat napisał(a): Jeśli nie daj Cthulhu odpowiedź to oba b, to trzeba parę rzeczy wziąć na klatę. Nazwę sosu zmieniono aby więcej zarobić. To nie żaden ukaz Partii, plan pięcioletni ani orwellowska nowomowa, tylko rynek, popyt, marketing, konkurencja podmiotów, alokacja zasobów, ekonomia klasyczna, a może i nawet austriacka. Adam Smith wypowiada "stań się", Mises z Hayekiem patrzą z niebios i błogosławią, duch Rothbarda unosi się nad wodami, na boku Ron Paul pucuje Ayn Rand od zakrystii, Gwiazdowski szczytuje, a Korwin trochę gwałci Mentzena i rozbudza kobiecość w Berkowiczu. Czysty żywy kapitalizm w działaniu, leseferyzm esencjonalny, który tak lubisz.
Zgadza się.
kmat napisał(a): Nie podoba się, nie tak miało być?
Dokładnie

kmat napisał(a): Narzekanie, że ale jak to, przecież nie tak miało być, w sumie najbardziej przypomina jojczenie już nie dziewicy, która po pierwszym razie tyle sobie obiecywała, a tu okazało się, że wszystko trwało 5 minut, bolało, chłop był pijany, puścił bąka w trakcie, a po wszystkim obrócił się na bok i usnął, no i jeszcze ta krew do tego.
To ja żem taka już nie dziewica.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

