lumberjack napisał(a): Ekozjebiści już "przekonali" ludzi do aut elektrycznych podnosząc koszty produkcji i sprzedaży nieelektrycznych emitujących zbyt wiele CO2. Ciekaw jestem bardzo co się w przyszłości znajdzie na "ekoinkwizytorskim indeksie rzeczy, których nikt tak naprawdę nie potrzebuje". Moim zdaniem gry komputerowe, seriale, filmy oraz praktycznie każde hobby, któremu ludzie oddają się po pracy to rzecz zbędna bez której da się żyć; co najważniejsze - da się żyć ekologicznie.
Teoretycznie tak, należy jednak wziąć pod uwagę, że ludzie pozbawieni wyżej wymienionych rozrywek - które nie zużywają znowu aż tak dużo zasobów - z konieczności zaczną sobie szukać innych. W najlepszym razie wezmą flintę i zaczną robić dziury w okolicznych zwierzętach, zanieczyszczając glebę ołowiem. A jak już wystrzelają wszystko łącznie z psami i gołębiami, zaczną się zastanawiać nad depopulacją. Narzędzia służące do depopulacji mogą być dla środowiska nader niekorzystne, szczególnie te atomowe. Ale czołgi i odrzutowce też emitują w cholerę CO2, no i też mamy zanieczyszczenie gleby i oceanów szczątkami i chemią. Konsumpcjonizm mimo pewnych wad zapobiega większym szkodom ekologicznym.

