Kweldulf napisał(a):spora część organów po pobraniu ulega uszkodzeniu - zniszczeniu przez chociażby niewłaściwe przechowywanie lub transport. Zdarza się też tak że jest organ ale z jakiś nie jasnych powodów nie można przeprowadzić operacji(brak kasy kasy z nfz?). I taki organ też trafia do spalarni.
Kweldulf napisał(a):nie zamierzam dać się wybebeszyć tylko po to żeby moje organy wylądowały w piecu.
Pozdrawiam.
To znaczy, że lepiej dać się poprostu pogrzebać/spalić niż oddać organy, które komuś mogą pomóc, lecz które mogą również "pójść na zmarnowanie".
Przywodzi mi na myśl pomysł, by nie oddawać organów na przeszczepy, ponieważ niektóre z nich zostają odrzucone przez organizm biorcy.
Taka drogą transplantologia w Polsce nigdy nie osiągnie "zachodnich standardów"
Kweldulf napisał(a):Często też pobiera się organy bez wiedzy rodziny przy okazji sekcji zwłok.
Może popełniam błąd ( jeśli tak, proszę mnie poprawić) ale zawsze wydawało mi sie, iż organy do transplantacji muszą być wciąż "żywe" przy takiej operacji. Tzn po śmierci mózgu- stwierdzonym przez lekarzy, procesy życiowe muszą być podtrzymywane, do momentu przygotowania biorcy, sal operacyjnych,załatwienia formalności itd, bo np. serce musi ciągle bić, by był sens przeszczepiania go komukolwiek.
Podczas sekcji zwłok,raczej nie "pracuje się" na żywych - pod jakimkolwiek kątem organizmach, organach. Tak więc niemożliwym jest, pokątne wykorzystywanie do transplantacji, organów pochodzących z prosektoriów.
Avx napisał(a):Jakbym realnie chciał, by ciało "wyglądało", to bym je kazał zabalsamować i zamknąć w jakimś szczelnym sarkofagu ze stali nierdzewnej.Najlepiej popełnić samobójstwo za młodu, żeby zwłoki były bez zmarszczek, z "pełnym owłosieniem", uzębieniem itd
"Nie udaje mi sie być tak dobrą, jak bym chciała, ani tak złą jak moim zdaniem być powinnam"

