PTRqwerty napisał(a): Kiedyś już dawno temu Epikur uczył, że celem człowieka jest odczuwać szczęście. Nauczał tego w świecie, w którym doszukiwano się innych uzasadnień celów życia człowieka. Ale współcześnie jest to pogląd powszechny.
1) Chyba nie czytałeś Epikura.
2) Współcześnie ludzie nie dążą do ideałów epikureizmu tylko konsumpcjonizmu. Rodziny patchworkowe, ludzie się puszczają każdy z każdym, potem rozwody i nieszczęśliwe dzieci ze zniszczoną psychiką, no i do tego obżarstwo w makach, po którym spaślaki mają zrujnowane zdrowie.
U Epikura szczęście jest tożsame z posiadaniem mądrości i prawdziwych przyjaciół. We współczesnych nam czasach na pewno byłby wrogiem konsumpcjonizmu, gdyż uważał, że kierowanie się zaspokajaniem cielesnej przyjemności jest nierozłącznie powiązane z cierpieniem wynikającym ze skutków ubocznych tychże przyjemności oraz z odczuwaniem nieszczęścia z powodu braku zaspokojenia owych żądz (a nie da się ich zaspokajać permanentnie).
PTRqwerty napisał(a): Słuchaj, podróże międzygwiezdne to perspektywa 1000 lat, zaś już za 200 lat będziemy w stanie regenerować własne organy, żeby stać się aśmiertelnymi. Za 1000 lat będziemy więc już po wojnach określających nowy ład społeczny określający, komu wolno być aśmiertelnym a komu nie wolno. Trudno więc powiedzieć, czy na taką wyprawę poleci cywilizacja mającą współczesny światopogląd, nasze epikurejskie poglądy i generalnie obecną perspektywę.
Może w międzyczasie naszą cywilizację odwiedzi Generał Syfilis i się skończy babce sranie:
Cytat:Wy jebane ziemskie śmiecie, na homo sapiens mam alergię
To generał Syfilis, BDF para siempre
Cały ludzki gatunek dziś się znalazł na zakręcie
Czuję więcej wstrętu do was niż ma mafia siana z przestępstw
Przybyłem na tą skurwiałą planetę jako pielgrzym
Jednym ognistym podmuchem mogę całe miasto zwęglić
To emisariusz śmierci, wykładam chuj na klimat
Pierdolę Matkę Ziemię, niech ta stara kurwa zdycha
Kosmiczny Hun Attyla, mam skrzydła jak pterodaktyl
Scenka z Terminatora, pod stopami trzeszczą czaszki
Cała broń waszej armii nie jest w stanie mnie, ziom, zranić
Strącam z nieba myśliwce jakbym odganiał komary
Stoję wyprostowany, sięgam dwunastego piętra
Rodyjski kolos z mentalnością jak wściekły doberman
To najeźdźca z gwiazd, czołgi stopą wgniatam w glebę
To architekt zniszczenia dzisiaj odrobacza Ziemię
Chcecie kolonizować kosmos? To mordo niezła beka
Zanim zbudujecie flotę, tu na Ziemi śmierć was czeka
Więc na kolana ścierwa, to mój dzień, przybył półbóg
Rozrywam budynki dłońmi jakby były z pluszu
Spod butów radiowozy uciekają jak hot wheelsy
Żadna armia nie była gotowa do takiej potyczki
Wasze pociski niestety nie dadzą wam za wiele
Za to ja mam cztery fiuty i każdy strzela laserem
Wdeptuję w glebę miasta, układam z trupów wieżę
W przerwie odpalam tutoriale z grą na ukulele
Wbijam ci na osiedle, synku, pod blok, w którym mieszkasz
I zrywam dach po to, żeby się do środka zeszczać
Krew na pancerzach mojej armii lśni niczym barszcz
Używamy niewolników jako żywych tarcz
Przybył kat, by wytrzebić cały ludzki świat
Wolałbym urodzić jeża cewką niż być którymś z was
Wyrwałem wieżę Eiffla żeby wbić ją w Luwr
Ludzie jak karaluchy uciekają mi spod nóg
Wpierdoliłem stado krów, mam całą brodę we krwi
Jestem miły niczym rak odbytu i rzeżączka w jednym
Moi podopieczni urodzili się do walki
Wasze czołgi przy naszych wyglądają jak gokarty
Daję rozkaz, żeby wrogów ukrzyżować i podpalić
By słupy czarnego dymu były widoczne z oddali
Uwielbiam te poranki, gdy codziennie są Zaduszki
Cysterny z piwem wlewam sobie do ryja jak puszki
Świat ludzki umiera, spychamy dziś go w otchłań
Jebać was wszystkich naraz i każdego z osobna
To kontratak Imperium, przybyliśmy się zabawić
Chewbacca z R2-D2 rżną ci ojca na dwa baty
A ja śpiewam jak karabin, ośmiornica mózgi zjada
BDF rozprzestrzenia się jak dżuma Justyniana

