Sofeicz napisał(a): Ale potrafił sobie zrobić pług, sierp, siodło etc.
Oj, nie. Praktyka wytwórstwa narzędzi była domeną magiczną albo cechową i to aż do Napoleona. Mam całą knigę z wydawnictwa BOSZ pt. Magiczne zawody.
http://www.bosz.com.pl/books/608/Magiczn...ld-Vargas/
I umiejętności robienia czegoś poza sochą czy kiepskim cepem to były umiejętności wysoce wyspecjalizowanych sztukmistrzów. I były pieruńsko drogie. W Grecji dwupolówka była stosowana miejscami do... XX wieku. U nas krążą legendy, że było tak z trójpolówką, ale to różnice klimatyczne przesądzały o "tradycji". O braku innowacyjności przesądzały regionalne drożyzny. Taki Cegielski i jemu podobni mieli zbyt dzięki... tworzeniu się kas brackich i kupowaniu na spółkę przez kilku gospodarzy nowoczesnych narzędzi i materiałów, jakby nie oddolne ruchy to by ich Niemcy czapkami przykryli.
Cytat: - topowe wynalazki tamtych czasów, a przynajmniej rozumiał, jak działają.
No rozumieli, tak jak dzisiaj masz na wsi tysiące domorosłych mechaników, którzy naprawiają swoje stare ciągniki i co więcej są w obiegu... samoróbki z silnikami od Maluchów, Żuków czy innych Tarpanów i Ład. A nieraz mają i wałki i podnośniki i da się do nich osprzęt podłączyć. Tylko to świadczy o tym, że lokalsi potrafią powielić coś z części ogólnodostępnych, tak aby ułatwić sobie pracę. Zauważ, że nie ma małych wytwórni traktorów a te dzisiejsze bestie są zdawane na warsztaty wyspecjalizowanych serwisów.
Cytat:PS. Wydaje mni się, że za sporą część tego oszołomstwa i płaskoziewmstwa, które się tak pleni odpowiada właśnie ten 'magiczny' i nieosiągalny dla Kowalskiego wymiar zaawansowanej nauki.
Ale to jest wynik ciągłości kulturowej i standardowego postrzegania świata.
http://mitologiawspolczesna.pl/obalajcie...ie-wlasne/
Cytat:W szkole uczono nas o micie jako gatunku literackim pokrewnym baśni czy legendzie. Z kolei telewizyjni spece od obalania mitów i dziennikarze naukowi chętnie używają tego słowa na określenie czegoś, co jest po prostu nieprawdą – zmyśleniem, bzdurą, czy, jak to się dziś modnie mówi, fake newsem. Z punktu widzenia dyscypliny, którą się zajmuję – semiotyki, czyli nauki o znakach i znaczeniach – mit jest znacznie szerszym zjawiskiem.
Przede wszystkim mity to nie tylko coś, co się opowiada, lecz raczej, co się robi, czy wręcz – ujmując rzecz w kategoriach bardziej filozoficznych – pewien „sposób bycia”. Przywykliśmy do tego by, tak jak uczono nas w szkole, rozumieć mit jako tekst opowiadający o losach bogów, herosów, czasach stworzenia świata i tak dalej. Oczywiście możemy przyjąć taką optykę. Wówczas jednak nigdy nie będziemy mogli zajmować się mitami współczesnymi, bo takich mitów już dziś po prostu nie ma (a przynajmniej wydają się zepchnięte na margines życia społecznego).
3.
Ale świat bez mitów byłby światem bez sensu! Nikt z nas nie chciałby żyć w rzeczywistości, która jest ich pozbawiona. Dlatego, choć często tropił będę miejskie legendy i fałszywe newsy, nie jest to kolejna książka o obalaniu mitów.
Mit, w rozumieniu, jakie tu proponuję, wymyka się prostym przeciwstawieniom prawdy i fałszu. Fakt, że w niniejszej książce nazwano coś mitem, nie ma nic wspólnego z prawdziwością czy nieprawdziwością opisywanych zjawisk. Mitu nie definiujemy bowiem, jak w języku potocznym, jako „historii zmyślonej”, lecz jako wierzenie bądź praktykę, które – niezależnie od związku z rzeczywistością – cechują się określoną strukturą. Byłoby wszak absurdalnym pomysłem by mity, które opowiadają się wyraźnie po stronie sensów, rozliczać nieustannie z ich pokrewieństwa z faktami.
Dlatego w przeciwieństwie do działań większości pogromców mitów (zarówno tych
z telewizyjnego show, jak i np. tropicieli pseudonauki), odkrycie fałszu nie jest tutaj końcem, lecz dopiero początkiem zadania. Dopiero tu pojawia się bowiem interesujące pytanie: dlaczego spośród nieskończonej gamy możliwości funkcjonują akurat takie fałszywe historie? Co skłania ludzi do ich powtarzania?
Miałem okazję czytać książkę o... lalkach i ich recepcji w kulturze oraz jakieś arty o opętaniach. I wniosek jest taki, że dzisiejsza draka ze szczepionkami to wynik tego, że ludzie boją się stać marionetkami, bo Zły za pomocą sług zrobi z nich bezwolne marionetki. Wszczepi nasienie Zła, które niczym kwiat paproci pozmienia ich od środka. To jest myślenie identyczne jak wśród ludów pierwotnych. Powyższy art był też w książce Napiórkowskiego o tym samym tytule i gorąco polecam. Facet dekonstruuje postrzeganie współczesnego świata, albowiem "własnych mitów się nie widzi, we własne mity się wierzy." I dlatego dzisiaj współczesny Polak zbierający korki od butelek ma więcej wspólnego z Papuasem niż gotów jest przyznać
Sebastian Flak

