lumberjack napisał(a): Z tego, że w każdym kraju państwowe molochy coraz bardziej się tuczą i coraz więcej danin nakładają na swoich niewolników nie wynika, że tak musi być albo że tak powinno być.Przeciwnie, właśnie z powszechności jakichś instytucji wynika, że nie są one spowodowane jakimiś losowymi, możliwymi do likwidacji przyczynami, ale że są one konieczne, bo w procesie ewolucji kulturowej wygrały z instytucjami konkurencyjnymi.
Cytat:Ciekawe czy to się kiedyś skończy/jebnie i zaczniemy od początku od państwa wysportowanego, którego kazdy z mięsni będzie do czegoś realnego potrzebny. Teraz mamy państwa-tłuściochy obrośnięte masa niepotrzebnego sadła do niczego nie używanego, będącego tylko balastem.Jak nastąpi wymarzona przez katastrofistów katastrofa, to tak, cofniemy się do neolitu i plemiennych społeczności, których administracja będzie się ograniczała do wodza, żony wodza i szamana. Czyli, w naszych warunkach, odpowiednio Kaczyńskiego, Pawłowicz i Jędraszewskiego. Rozrost biurokracji, zarówno publicznej, jak prywatnej, jest funkcją bogactwa. Im mniejsze koszty produkcji dóbr, tym większa wyrażona w dobrach wartość pracy duperelnej, której za czasów nędzy i rozpaczy nikt nie chciałby opłacać.

