kmat napisał(a): Opcja p.t. państwo tanie i sprawne nie istnieje. Uprzedzając odwołania do np. Singapuru - to jest państwo drogie, tylko ma inne źródła dochodów niż opodatkowanie obywateli. My na coś takiego nie możemy liczyć.
Teoretycznie to Polska ma wszelkie możliwości realnego przestawienia na finansowanie wydatków budżetowych z innych źródeł niż prymitywne opodatkowanie usług i ludzi. Faktycznie rzecz biorąc system "norweski" (w sensie finansowania wydatków z kopalin np.) jest u nas o wiele łatwiej wprowadzić niż można było... w samej Norwegii. Przecież nawet nie trudności wydobywcze stanowią u nas problem tylko pojebany pseudofeudalny system niedasizmu, gdzie nikomu z wysoko postawionych nie opłaca się przemodelowanie gospodarki a na niskich szczeblach każda inicjatywa wiąże się z milionem kontroli, których głównych zadaniem jest wykrycie niedociągnięć i nieprawidłowości, skutkiem czego unijne miliardy są chujowo inwestowane albo leżą odłogiem, bo nie ma komu ich brać. Doszedłem nawet do wniosku, że silniejsza od strachu jest tylko rządza władzy i wybory samorządowe powinny być co dwa lata, tak aby każdy polityk musiał wykazywać się niezmierną inicjatywą, żeby liczyć na reelekcję. W wypadku tak rozstrzelonych kadencji pierwsze trzy lata to całe gówno a nie robota. W dzisiejszych graincach państwo polskie ma niesamowite możliwości zarabiania na tranzycie towarów, wydobyciu niektórych kopalin, stania się hubem przerzutowym i centrum magazynowym albo państwem atrakcyjnym podatkowo dla państw ościennych. Tylko, że rządzącym to się zupełnie nie opłaca, bo to wymaga zmian, a już lepszego systemu parlamentarnego dla samych zainteresowanych to ze świecą szukać w cywilizowanych krajach.
żeniec napisał(a):Gawain napisał(a): No chyba, że zmieni się jej przeznaczenie i tym samym stanie się ona znowu atrakcyjnym obiektem inwestycyjnym.Tylko co ma do tego wtedy koszt jej budowy?
Ano choćby fakt, że platforma zarobiła na siebie tylko pełniąc podstawową funkcję, a po wyeksploatowaniu złóż dalej ma wartość eksploatacyjną, tyle, że już z innego źródła.
Cytat:Biorąc pod uwagę, że platformy stoją i się nie sprzedają, to chętnych za bardzo nie ma. Ergo - są trudno dostępnym źródłem surowców wtórnych
Jak wyglądają dane o niesprzedawalności platform, bo szczerze powiedziawszy ich albo nie znam albo nie pamiętam. Zawsze znajduję info o przeniesieniu takiej platformy albo o ponownym wykorzystaniu w jakiś inny sposób.
Cytat:No właśnie "zbiurokratyzowanie" i "upaństwowienie" to są rozłączne kategorie. W Peerelu służby cywilnej było znacznie mniej niż obecnie. W 1981 było to 150 tys., a dzisiaj ponad 400 tys.
Problem polega na tym, że te dane nie pokazują poziomu zbiurokratyzowania ówczesnego świata oraz nie biorą pod uwagę, że w państwowych zakładach istniała rzesza pracowników "administracyjnych". Takie PGRy czy stocznie miały dziesiątki kierowników, brygadzistów, portierów, sekretarzy, związkowców z całą paletą administracyjnych stopni i cholera wie kogo jeszcze. I to wszystko było państwowo "dotowane". PRL zbiurokratyzował naród tworząc z niego nie tylko "Partię" w swej okazałości, ale także wynosząc adminsitrację do rangi upospolicenia. Nie tylko każdy miał "zawód" ale i każdy miał stopień na jakimś poziomie administracji czy subadministracji. Taka incepcja.
Cytat:W obu wymienionych krajach liczba urzędników per capita jest bardzo podobna, jak w Polsce
https://en.m.wikipedia.org/wiki/List_of_...ector_size
W ogóle wyraźnie widać, że kraje rozwinięte i wolnorynkowe (w szczególności Singapur) mają urzędasów więcej, niż kraje dziadowskie. Na luksus odbiurokratyzowania mogą sobie pozwolić tylko kraje w których panuje pewien etos wzajemnej kontroli, zwanej u nas donosicielstwem, jak Japonia i Niemcy.
Tylko, że kraje rozwinięte na ową administrację stać. U nas to przerost formy nad treścią. Mając podobne realia geofizyczne i polityczne mamy tyle samo urzędników co światowa czołówka. Więcej nawet. Mamy możliwość pozbycia się tego balastu dzięki technologiom, ale dziwnym trafem koszty informatyzacji ZUSu, są wyższe niż wysłanie sondy na Plutona. Coś tu nie bangla. I to solidnie.
Cytat:Krótko mówiąc - zajmują się ochroną własności. Bo tak, jeśli stawiasz na swojej działce dom, który zasłania min okno albo grozi pożarem, to naruszasz moją własność. Tam, gdzie nikt się takimi bzdurami nie przejmuje, miasta wyglądają tak
...
i z istotnych powodów inwestycja w cokolwiek w takim miejscu jest niezłym sposobem na utopienie nadmiaru pieniędzy i samobójstwo do kompletu.
A to jest błąd w rozumowaniu. Przecież za stworzenie nakazów i zakazów odpowiada władza ustawodawcza i tutaj wielkość sejmu na ten przykład, nie jest poważnym kosztem w sensie obciążenia budżetu. Nawet lokalne przepisy i ich interpretacje nie są tu problemem, problemem jest kosztochłonność rozwiązań. Kosztochłonność zaś minimalizuje się poprzez ustanawianie jasnych i prostych przepisów o klarownej interpretacji. Całość dzisiejszych kosztów zezwoleń, obostrzeń i pierdyliarda wytycznych odnośnie budowy domumożna by zebrać w jeden krótki przepis mówiący o tym, że dom powinien znajdować się na działce nie mniejszej niż x m2, powinien spełniać warunki zabudowy określone w ustawie y, za prawidłowość wykonania odpowiada architekt i gość od ekspertyzy środowiskowej. Jeżeli dom spełnia warunki bycia w x% recyklingowalnym a oddziaływanie na środowisko jest pomijalne to żadnych zezwoleń, odrolnień itp. bzdur na budowę nie trzeba, wystarczy zgłoszenie i sprawdzenie na planach czy jest sens stawiać chatę. Zamiast odwiedzać kilka czy nawet kilkanaście urzędów i szukać kierowników robót, architektów oraz zbierać księgi bzdurnych papierów, wystarczy sprawdzenie czy można chałupę postawić czy nie. Przedstawić jak duża ma być, żeby sobie w urzędzie nanieśli ją na plany i szlus.
Cytat:Państwo drogie i chujowe ma potencjał stania się państwem dobrej jakości po zwykłej wymianie rządu na z grubsza kompetentny. Natomiast państwo tanie i chujowe potrzebuje całych pokoleń aby dogonić cywilizację.
Zaczyna się czwarta dekada od upadku państwa chujowego i drogiego i gdyby nie lewar unijny to byśmy mieli dalej państwo drogie i chujowe, co widać po bloku wschodnim, a tak mamy państwo drogie i mniej chujowe niż byłe ZSRR i później przystępujące do UE państwa bloku wschodniego. I jak tak dalej pójdzie to jeszcze ze 20 lat minie zanim Polska stanie się normalnym i nadającym się do życia krajem a nie krwiopijczym patustanem. A i to pod warunkiem, że UE będzie tym hienom patrzeć na ręce.
Cytat:No właśnie ja przedstawiam kilka innych: wariant szwedzki, duński, fiński, brytyjski, kanadyjski, holenderski, belgijski... jakoś żadne z tych państw nie upada pod ciężarem biurokracji. Tzn. w propagandzie leseferskiej Szwecja upada nieprzerwanie od 70 lat, ale w realnym świecie nie. Owszem, scenariusz grecki nam grozi, ale nie dlatego, że sektor państwowy jest zbyt rozbudowany, tylko dlatego, że jest skorumpowany. A redukcja skorumpowanego aparatu nie redukuje samej korupcji, tylko ją koncentruje w jednej gigantycznej lepkiej łapie.
Dziwne rozumowanie. Zupełnie pomija fakt, że korupcja ściśle wiąże się z zależnością powiązania państwa i interesu interesariuszy. Korupcja jest tam gdzie jest możliwa do zaistnienia. Likwidując biurokrację, likwiduje się korupcję jaką ona generuje. Likwiduje się też szereg przepisów, które korumpowanie umożliwiały. Całkiem inna kwestia to istnienie egzekutywy odpowiedzialnej za regulacje i wykonywanie przepisów a całkiem inna czy owe przepisy są korupcjogenne i ogólnie rakotwórcze.
żeniec napisał(a): Zabierze Ci ktoś inny, bo nie ma kto bandytów ścigać. Albo sąsiad zacznie Ci wylewać szambo na Twoją działkę, bo nie ma tych zakazów i nakazów, na które narzekasz.
No tak, bo istnienie przepisów coś realnie zmienia. Zależność jest taka, że im bogatsze społeczeństwo tym poziom przestępczości i patologii mniejszy. Trzeba naprawdę wyjątkowego miksu, aby w bogatym społeczeństwie dochodziło do rozwoju patologii.
Cytat:To jest efekt uboczny istnienia biurokracji - korupcja. To jest zarzut przeciwko strukturze biurokracji, ale niekoniecznie samej biurokracji. Akurat, do czego się nie odniosłeś więc powtórzę, udział biurokracji w PKB jest skorelowany ujemnie z poziomem korupcji.
A nie jest przypadkiem skorelowany z zamożnością społeczeństwa?
Sebastian Flak



