ZaKotem napisał(a): Mnie się wydaje, że większość ministerstw obecnie spełnia taką funkcję, tylko przez pomyłkę inaczej się nazywają.
O, o wilku mowa:
Cytat:"Jarosław Kaczyński jest wściekły, że Polki mimo programu 500 plus przestały rodzić. Nakazał więc swoim podwładnym opracować nowy program demograficzny - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dziennik, powołując się na dane demograficzne GUS, pisze, że w Polsce coraz więcej osób umiera, za to coraz mniej się rodzi. W 2020 r. na świat przyszło w Polsce 355 tys. dzieci, najmniej od 2004 r. "I właśnie ten ostatni wskaźnik jest dla rządu największym bólem. Bo ogłaszając w kwietniu 2016 r. program 500 plus, działacze PiS zapewniali, że od teraz wskaźniki wystrzelą. Tymczasem już przed pandemią liczba urodzeń spadała do poziomu sprzed wprowadzenia programu 500 plus (dane za 12 miesięcy, kwiecień 2019 - marzec 2020)", czytamy.
Nowy program demograficzny PiS. Nowy urząd ds. dzieci
"Wyborcza", powołując się na nieoficjalne źródła, pisze, że nowy program demograficzny ma zostać ogłoszony na początku marca jako część tzw. nowego ładu. "Co strategia zakłada? Powołanie nowego urzędu - Instytutu na rzecz Rodziny i Demografii. To właśnie Instytut ma zachęcać Polski do rodzenia dzieci", czytamy.
https://businessinsider.com.pl/twoje-pie...ci/pqf7rrx
Niech zmniejszą podatki i ZUS, uproszczą prawo, żeby człowiek nie bał się interpretacji z US, to może coś z tego będzie. A może nic - po prostu ludzie im bogatsi tym mniej dzieciaci. Pandemia, niepewność jutra i brak perspektyw też zniechęcają ludzi do zakładania rodziny. Zresztą chuj tam - najważniejsze, że będzie Instytut na rzecz Rodziny. Urzędniki już się postarają, żebyśmy wszyscy zaczęli się seksić bez kondonów. Przecież to takie proste. Wystarczy powołać następny nowy urząd i problem solved.
ZaKotem napisał(a): No właśnie "zbiurokratyzowanie" i "upaństwowienie" to są rozłączne kategorie. W Peerelu służby cywilnej było znacznie mniej niż obecnie. W 1981 było to 150 tys., a dzisiaj ponad 400 tys.
Aż mi się nie chce wierzyć. Tak jak napisał Gawain - chyba jakoś inaczej liczono ówczesną biurokratyzację. Przecież wszystko było upaństwowione.
ZaKotem napisał(a): Bogactwo i bieda to pojęcia względne. Jak będziesz porównywać Polskę tylko że światową czołówką, z Niemcami na przykład, to wychodzimy na bidoków. Ale w skali światowej Polska należy do krajów bogatych.
Niemcy chyba od dwóch lat mają już budżet bez deficytu. My mamy ciągle z deficytem i nieustannym zadłużaniem.
Nie powiedziałbym, że Polska należy do krajów bogatych - raczej do krajów w miarę rozwiniętych. Ale jesteśmy biedakami i gdyby nie zastrzyk antykryzysowej gotówki z UE, to byłoby z nami jeszcze bardziej cienko niż jest to obecnie. Tyle pustej kasy co się w ostatnim roku dodrukowało (chyba coś ok. 85 mld złotych - https://www.money.pl/gospodarka/tarcza-a...7185a.html ) to chyba nigdy się nie dodrukowało.
Cytat:Dodruk pieniądza ma dwie strony. W krótkim terminie pozwala on podratować gospodarkę, uniknąć kryzysu płynnościowego, przestojów w płatnościach, a co za tym idzie – fali zwolnień i bankructw, a także spadku konsumpcji, która jest jednym z filarów polskiego wzrostu.
W dłuższym terminie zwiększona ilość pieniądza w obiegu powoduje spadek wartości tego pieniądza, czyli inflację, wzrost cen dóbr konsumpcyjnych. Polska już wcześniej borykała się z problemem inflacji, która przekraczała cel inflacyjny, co mogło być spowodowane m.in. rozmaitymi programami socjalnymi, z których cześć była bezpośrednim transferem pieniężnym. W przypadku dodruku pieniądza i niskich stóp procentowych (te w Polsce znajdują się obecnie na rekordowo niskim poziomie – stopa referencyjna 0,1 proc.) istnieje ryzyko, że inflacja wymknie się spod kontroli.
https://goldenmark.com/pl/mysaver/nbp-na...dla-zlota/
ZaKotem napisał(a):
Cytat:Zajmuje się też wymyślaniem nakazów, zakazów i zezwoleń, żeby przypadkiem niewolnik, któremu zabiera się połowę kasy nie mógł kupić sobie ot tak po prostu ziemi albo jeśli już ją ma, żeby nie mógł sobie przypadkiem domu własnym sumptem postawić.
Krótko mówiąc - zajmują się ochroną własności. Bo tak, jeśli stawiasz na swojej działce dom, który zasłania min okno albo grozi pożarem, to naruszasz moją własność. Tam, gdzie nikt się takimi bzdurami nie przejmuje, miasta wyglądają tak
Cytat:Po 20 latach prowadzenia biznesu, okupionego ciężką pracą, ale i sukcesami, dostałem decyzję o jego zamknięciu – mówi Jerzy Tyś, przedsiębiorca z Częstochowy, właściciel sieci 15 aptek. Jest jednym z wielu, którym dziś odbierane są uprawnienia do prowadzenia tego typu placówek - pisze dla "Przeglądu" Barbara Jagas.
[...]od wejścia w życie nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne, zwanej popularnie Apteką dla aptekarza, obserwuje się nieprzerwany spadek liczby aptek. Do końca 2020 r. zniknęły 1373, czynne pozostają 12 tys. 202. A kiedy przychodzi się do jednej z nich, często okazuje się, że naszego leku nie ma, trzeba go dopiero zamówić. Jakie jest tło tych problemów?
[...]Problemy zaczęły się wraz z nowelizacją Prawa farmaceutycznego. Nowa ustawa – czego jej twórcy nie kryją – ma bowiem na celu ograniczenie liczby aptek, gdyż według opinii Naczelnej Rady Aptekarskiej mamy ich za dużo. Ustawa z 2017 r. mówi, że aptekę może założyć wyłącznie farmaceuta lub spółka farmaceutów.
Tyle że nakazanie zamknięcia biznesu komuś, kto nie jest farmaceutą, a zaczął prowadzić aptekę wiele lat temu, jest łamaniem zasady, że prawo nie działa wstecz. Część aptek zamykana jest ze względu na przekształcenia spółki, np. polegające na tym, że zmieniło się wspólnika. Inspektorat farmaceutyczny może też odebrać koncesję właścicielowi firmy, gdy okaże się, że jest on monopolistą, czyli ma ponad 1 proc. udziału w rynku aptecznym w danym województwie.
Jednak w Polsce chyba nie można mówić o monopolu sieci aptecznych, który państwo musiałoby zwalczać. Działa u nas 340 sieci i są to głównie małe i średnie polskie firmy rodzinne, mające po kilkanaście czy kilkadziesiąt aptek. Nieprawdą jest też, że sieci aptek w większości są finansowane przez zagraniczny kapitał i najnowsze przepisy miałyby służyć ich repolonizacji. W posiadaniu podmiotów krajowych jest ponad 93 proc. ogólnej liczby aptek.
[...]Poseł Jakub Kulesza twierdzi, że na zmniejszaniu liczby aptek skorzystają wyłącznie hurtownicy. – Dekoncentracja rynku aptecznego spowoduje, że nie będzie na nim sieci aptek, a tylko pojedyncze placówki, które nie przetrwają, bo dziś prowadzenie jednej apteki się nie opłaca. Zaczną je przejmować hurtownie farmaceutyczne, pozostawiając ich właścicielom rolę kierownika apteki, który wydaje leki. To hurtownie będą beneficjentami zmian w prawie, a nie aptekarze. Mało tego, leki będą droższe. Bo niższe ceny mogą zagwarantować jedynie sieci aptek, a to dzięki większym zakupom i niższym kosztom prowadzenia takich przedsiębiorstw. Mniejsze apteki mają trudniej, potykają się choćby o podwyżki opłat, które serwują im właściciele nieruchomości, od których wynajmują lokale.
– Chciałbym doprowadzić do tego, aby celem ustawodawstwa nie było zmniejszanie liczby aptek, bo o tym powinni decydować nie urzędnicy państwowi, ale klienci w ramach mechanizmów rynkowych. Będę
zmierzał również do ograniczenia kompetencji samorządu aptekarskiego oraz inspekcji farmaceutycznej, które zostały tak rozbuchane – mówi Kulesza. Na razie, po odwołaniu głównego inspektora farmaceutycznego, wysyła dezyderat do ministra zdrowia, aby kolejny główny inspektor nie był farmaceutą. – Niech państwo zajmie się łataniem dziur w budżecie, apteki zaś zostawi wolnemu rynkowi. Przecież nikt nie ogranicza liczby sklepów czy banków, chociaż jest ich tak dużo – dopowiada Irena Rej. – Nikomu nie służy zjawisko znikających aptek.
https://www.onet.pl/informacje/onetslask...y,79cfc278
Kapitan Państwo w akcji. Jak zawsze na straży cudzej własności. Odkąd chroni własność jeszcze nigdy nie zniknęło tyle prywatnych biznesów aptekarskich. Super państwo, uwielbiam.
ZaKotem napisał(a): Państwo drogie i chujowe ma potencjał stania się państwem dobrej jakości po zwykłej wymianie rządu na z grubsza kompetentny. Natomiast państwo tanie i chujowe potrzebuje całych pokoleń aby dogonić cywilizację.
Idź se do jakiegokolwiek kibla w państwowym szpitalu i spróbuj odnaleźć srajtaśmę. To jest mój miernik doganiania cywilizacji. Jeśli jadąc do szpitala trzeba pamiętać o własnej srajtaśmie to znaczy, że jest kurwa "trochę" coś nie tak. Jak kupiliśmy dla babci sporo pampersów, żeby się jej przed śmiercią żyło jeszcze jakoś w miarę komfortowo, to na następny dzień nie było już żadnego. Personel musiał zajebać. Nikt nic nie widział nikt nic nie wiedział. Mamy drogie i chujowe państwo na miarę republiki bananowej bez potencjału na coś więcej. Potencjał od lat regularnie opuszcza granice naszego kraju, a w miejsce Polaków wchodzą Ukraińcy dla których nasz chujowy kraj jest super dopiero w porównaniu z jednym z najbardziej dziadowskich na świecie - Ukrainą.
ZaKotem napisał(a): No właśnie ja przedstawiam kilka innych: wariant szwedzki, duński, fiński, brytyjski, kanadyjski, holenderski, belgijski... jakoś żadne z tych państw nie upada pod ciężarem biurokracji.
No właśnie mnie też to dziwi. Czy państwa to jakieś Bogi? Czy mogą się zadłużać w nieskończoność? Czy mogą bezkarnie drukować pierdyliardy papierków bez pokrycia? Czy to szaleństwo kiedyś się nie skończy z opłakanymi skutkami?
ZaKotem napisał(a): Owszem, scenariusz grecki nam grozi, ale nie dlatego, że sektor państwowy jest zbyt rozbudowany, tylko dlatego, że jest skorumpowany. A redukcja skorumpowanego aparatu nie redukuje samej korupcji, tylko ją koncentruje w jednej gigantycznej lepkiej łapie.
Czyli co by się nie zrobiło jesteśmy w dupie. Nic nie zlikwiduje korupcji dopóki państwo będzie biedne, a biedne będzie dopóki będzie tłamsiło ludzi wysokimi podatkami od wszystkiego, a to się raczej nie zmieni.
żeniec napisał(a): Zabierze Ci ktoś inny, bo nie ma kto bandytów ścigać.
A co jeśli tymi bandytami są bezkarni ludzie z US i KAS? Kto ich ściga za doprowadzenie do upadku pierdyliarda firemek januszy biznesu co do których były jakieś podejrzenia, które się jednak nie potwierdziły? Ale co z tego, że się nie potwierdziły kiedy w międzyczasie z powodu pozamrażanej na firmowych kontach kasie firma traci płynność finansową i upada?
żeniec napisał(a): Albo sąsiad zacznie Ci wylewać szambo na Twoją działkę, bo nie ma tych zakazów i nakazów, na które narzekasz.
Mało to sytuacji kiedy ktoś ma jakąś fermę norek czy jakaś inną hodowlę w ścisłym sąsiedztwie z innymi domami i jakoś nikt z tym nic nie robi. A taki syf w powietrzu jest, że ludzie w lato okien otworzyć nie mogą. Przecież to gorsze niż szambo od somsiada. Skoro państwo nie potrafi zaradzić tego typu sytuacjom - po co przepłacać?
żeniec napisał(a): Akurat, do czego się nie odniosłeś więc powtórzę, udział biurokracji w PKB jest skorelowany ujemnie z poziomem korupcji.
Więc zwiększmy biurokrację maksymalnie - wtedy będzie najmniej korupcji. W PRL-u wszystko było zbiurokratyzowane i oczywiście nie było korupcji.
żeniec napisał(a): Sam w innym wątku podawałeś jako przykład wariant niemiecki, a ten wcale taniej biurokracji nie ma. I nie, nie upada od redystrybucyjnego systemu emerytalnego Oczko
Wręcz nie ma nawet deficytu budżetowego. Ale to wyjątek i ewenement na skalę światową. Ciekawe gdzie leży klucz do takiego sukcesu. I czy taki model byłby mozliwy do wdrożenia w Polsce przy naszej mentalności, prawie etc... Mamy przecież polnische wirtschaft...
Gawain napisał(a): Problem polega na tym, że te dane nie pokazują poziomu zbiurokratyzowania ówczesnego świata oraz nie biorą pod uwagę, że w państwowych zakładach istniała rzesza pracowników "administracyjnych". Takie PGRy czy stocznie miały dziesiątki kierowników, brygadzistów, portierów, sekretarzy, związkowców z całą paletą administracyjnych stopni i cholera wie kogo jeszcze. I to wszystko było państwowo "dotowane". PRL zbiurokratyzował naród tworząc z niego nie tylko "Partię" w swej okazałości, ale także wynosząc adminsitrację do rangi upospolicenia. Nie tylko każdy miał "zawód" ale i każdy miał stopień na jakimś poziomie administracji czy subadministracji. Taka incepcja.
O właśnie. W punkt. Szczał w dziesiątkę. Nalezy pamiętać o ujemnej korelacji korupcji z biurokratyzacją - PRL musiała być krainą mlekiem i miodem płynącą. Dziwne, że miała jakieś długi, bankructwa i kartki na mięso.
Gawain napisał(a): No tak, bo istnienie przepisów coś realnie zmienia.
Oczywiście, że zmienia. Nie wiedziałeś, że państwo to coś na wzór Boga i że jak coś postanowi to tak będzie? Ja to się dziwię, że jeszcze nie zniesiono ustawą ubóstwa. Jakby państwo zakazało biedy to by na pewno przestało istnieć takie przykre zjawisko.
Gawain napisał(a): Zależność jest taka, że im bogatsze społeczeństwo tym poziom przestępczości i patologii mniejszy.
Dlatego potrzebujemy jeszcze więcej urzędników i żeby mały ZUS wynosił tak ze 2k a duży ze 3k. Wtedy się rozwiniemy w pizdu, jak ruch samolotów na lotnisku w Radomiu.
Przepraszam z góry za emocjonalny wydźwięk posta ale chuj mnie szczela kiedy o tym wszystkim myślę.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

