Cytat:david foster wallace umarł, ja gonię pieniądze
choć dla mnie tylko on żyć umiał, i to co że w książce
kurzy się klawiatura, wszystko co piszę jest gorsze
więc od niechcenia rzucam wersy możliwie najprostsze
niech się wyłania z nich struktura, rozwija i rośnie
gdy przez codzienność tułam się, jak zbędne ciało obce
zanim mnie kolejna chałtura rozmieni na drobne
zobaczysz we mnie tyle ducha, że narobisz w spodnie
spaliłem się jak pochodnia
ale płonąłem do końca
w ciemności żyłem dla innych
wszystko z deficytu słońca
szukałem znaczenia
lecz jedna litera
gdy źle ją postawisz
to cały sens zmienia
nie stoję w płomieniach
stoję w promieniach
i się dopiero rozgrzewam
wrażliwość jest darem
choć dzisiaj jest raczej
przekleństwem
tak długo się ukrywałem
że z czasem już sam zapomniałem
kim jestem
muszę poświęcić czas
i znaleźć dla siebie na nowo miejsce
spróbować jeszcze raz
tę skazę
uczynić błogosławieństwem
i nawet jeśli nie słuchasz
ja ciągle nadaję znaczenie
bramą igielnego ucha
posuwa się karawana niestrudzenie
szczekają wciąż na łańcuchach psy
ale skąd mogłyby wiedzieć?
co znaczy tutaj żyć jak wilk
otwieram oczy i jak bucha biorę pierwszy oddech
ciągle mi każe wierzyć w cuda ten przepiękny nonsens
poranna kawa to rytuał, znów się nad nią modlę
do niewidzialnej siły, która wciąż się troszczy o mnie
choć wichura na świecie hula, mam przy sobie słońce
i mam zadanie nad nim czuwać, odkąd jestem ojcem
w jej oczach czasem widzę sudan, wszystkie dzieci głodne
przez niewidzialną siłę, która wciąż się troszczy...
o mnie?
opadła w końcu iluzja
wyłem do pełni lecz pustka
położyła palec na ustach
i wzięła do piersi jak kundla
bo nawet niebo to lustro
pełnię
nosiłem w sobie
lecz nie nadaremnie
bo co mogłem więcej?
poświęciłem wszystko
teraz wszystko jest
....
święte
gdybym jeszcze raz miał żyć
nie zmieniłbym nic
całe życie pchałem syf
nie zmieniłbym nic
czarne noce, szare dni
nie zmieniłbym nic
ból, gniew, lęk, wstyd
nie zmieniłbym nic
małe rzeczy, wielkie sny
nie zmieniłbym nic
moja strata, cudzy zysk
nie zmieniłbym nic
choć walczyłem ze wszystkich sił
nie zmieniłem nic
lecz poświęciłem
wszystko
---
Jebany w samo sedno trafił tym tekstem... to bardziej poezja niż rap:
Cytat:sztywność karku, w nogach wata
żeby ktoś zyskał, ktoś musi stracić
w pustym parku, szepczą lata
mglista myśl, milczące ptaki
płytki oddech, mrowienie w wargach
przychodzi do mnie miniony świat jak
do ciepłej dłoni spłoszona sarna
jak melodia, której nie słyszałem już od dawna
kołatanie serca, ucisk w klatce
pomyśleć że tam walczą w mma gdzieś
a ja jak dźwięk z odległością słabnę
nie wiem dokąd iść, więc idę na marne
świat mówi do mnie, słowa są martwe
czuję apatię w każdej synapsie
w prześlicznej walce, przegrałem - trudno
zostałem buddą, w tragicznej masce
jeszcze czasami wyję jeszcze warczę
na swój łańcuch dna i na swoją karmę
poznaje swoje miejsce w szeregu następstw
rozdmuchuję moment zanim zgaśnie
nawet dla siebie z czasem tracę ważność
szanse, siły, zdrowie, talent, sprawność
wszystko co robię jak na szybie oddech
nawet w początkach widzę tylko końce
chyba najlepiej w życiu umiem
tracić
na skórze ciary, w przełyku kamień
żeby ktoś zyskał, ktoś musi tracić
wciąż nie do pary i sam jak palec
choć tracę wszystko, nie tracę wiary
przekrwione oczy, powieki w piasku
drżenie dłoni, ataki kaszlu
ktoś żyje w świetle, ktoś żyje w mroku
czujesz się pewnie, ja czuję niepokój
każdy na szczycie to tysiące na dnie
byłem na szczycie, ale to nie dla mnie
nie szczycę się tym, to jak dna, wiesz
nie wiem dokąd iść, więc idę na marne
boli mnie serce, mózg i wszechświat
łzy w oczach jak u rozczarowanego dziecka
pamiętam czas, gdy nikt mnie nie chciał
tego nie przysłoni żaden sukces, brat
o szczęściu tyle wiem, że wciąż się kończy
gdy radość się zaczyna odliczanie
wszyscy robią dobrą minę do gry - lecz
istotą życia jest - przegrywanie
jestem w tym mistrzem i mówię serio
ze świata podium wciąż schodzę w ciemność
jak niczym zafascynowany głębią
w którą odchodzi wszystko, razem ze mną
Cytat:ciężko przyszło, łatwo poszło
wciąż przyswajam rzadką mądrość
gdy na świat już otworzysz okno
wpada do pokoju deszcz, możesz mocno zmoknąć
suchej nitki brak, grubych nici splot
supłuje twój świat w marynarski knot
i trzeba trochę się rozerwać
spieszy ci się gdzieś? mi też nie!
nie nastawiaj się pesymistycznie
nie zastanawiaj się i lekko wypłać
całemu światu mentalnego liścia
szeroki gest i szerokie horyzonty
do starych armat odkrywam nowe lonty
bo świat jest zbyt piękny, a życie zbyt krótkie
by ciułać bez przerwy, zjeść nerwy i umrzeć
wszystko co masz jak karty rozdaj
pogrywali z tobą? dziś ty pograj
weź czarę goryczy i łyknij do dna
i jak pies wytrząśnij się na wszystkich. potlacz!
wszystko co masz jak karty rozdaj
pogrywali z tobą? dziś ty pograj
weź czarę goryczy i łyknij do dna
i jak pies wytrząśnij się na wszystkich!
w moich pięciu palcach
jest pośrodku prawda
chcesz tylko bogactwa, biedactwo?
wciąż jesteś ostatnia ostatnio?
twoje sny skundlone przez jawę
gdy całujesz księcia, on zmienia się w żabę?
cebulandia, kalafiornia
masz plan odlecieć stąd – aeroplan
poczuć życie jak siódemkę w kościach
stracić głowę jak w ruletce rosjan?
spróbuj pożyć tu na wilczą łapę
skarbie! jesteś jedynym „x” na mapie
więc lekką ręką chwyć łopatę
i wytłumacz nią sobie trochę geografię
pieprz pozę kontroli, poza kontrolą bądź
i powiedz – no kto ci zabroni?
czy warto? interesuje chuj mnie to mnie
pogardą obdarowuję chujnię hojnie
wobec ciężkostrawności bytu
zostaje nieznośna lekkość ręki
żeby cisnąć w twarz hipokrytów
śmieciowe umowy, kredyty, papierki
tych głąbów gęby mnie do głębi gnębią
ale psy szczekają, sępy sępią
a te smutne syny na hajs łase
niech na kolanach ssą tę kasę
złote serce utracjusza
i karamazowska bujna dusza
życie to egzamin, chcę to życie oblać
za to wieczne dziecko we mnie. potlacz!
mam gest, a w moich pięciu palcach
jak zawsze mieści się pośrodku prawda
a ty bierz co chcesz, muszę życie oblać
za to wieczne dziecko we mnie!
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

