EusMadeus napisał(a): Tak przy okazji Enea zanotowała bardzo dużą stratę w roku poprzednim. Ja się domyślam dlaczego. Szybko ta strata zostanie przerzucona na obywateli i firmy.
Wystarczy przeczytać dlaczego:
"Spółka podkreśla, że w przypadku spółki wydobywczej, Bogdanka na spadek uzysku wpływ miały problemy technologiczne i geologiczne. Odnotowano także mniejsze popyt na węgiel przez ciepłą zimę i mniejsze zapotrzebowanie na energię będące efektem koronawirusa. W samym trzecim kwartale po stopionym odmrażaniu gospodarki, spółka zwiększyła produkcję energii o 28 procent do 6,5 TWh względem 5 TWh w drugim kwartale. Patrząc jednak na samą produkcję energii elektrycznej w pierwszych trzech kwartałach tego roku względem analogicznego okresu w orku ubiegłym to spadła ona o z 19,9 TWh do 16,9 TWh, co daje spadek o 15 procent."
https://biznesalert.pl/enea-wyniki-wegie...nergetyka/
Przy okazji ważna jest informacja o optymiźmie jeśli chodzi o przychody 2021 roku, a także wzrost udziału i co najważniejsze przychodu z OZE. Na straty wpływ miała niewątpliwie nieudana inwestycja w elektrownię w Ostrołęce.
EusMadeus napisał(a): Nie wiem skąd masz takie dane, ale Chińczycy w dużych miastach dobrze zarabiają. https://dobryruch.co.uk/srednie-zarobki-w-polsce/
Ten artykuł uwzględnia średnie zarobki w miastach chińskich natomiast wobec różnic we wskaźniku Ginniego bardziej powinno się rozpatrywać medianę zarobków i wysokość wydatków przy uwzględnieniu oszczędności gospodarstw domowych. Zresztą nie jest on dobrze napisany. Poza tym nie widzę powodu by odpuścić sobie dochody blisko połowy populacji chińskiej czyli mieszkańców wsi. Bo Ci tak pasuje?
"2561 juanów to obecnie równowartość 1428 zł. Natomiast w Polsce przeciętny dochód rozporządzalny wyniósł w 2018 r. 1693 zł. Zakładając, że w ubiegłym roku zwiększał się równie szybko co rok wcześniej, to w 2019 r. sięgnął ok. 1800 zł. Różnica między dochodami rozporządzalnymi Wanga i Kowalskiego pozostaje zatem wyraźna.
Porównanie wypada inaczej, gdy zestawimy dane o dochodach w miastach. Za Murem przeciętny dochód rozporządzalny mieszkańca terenów miejskich (trzy piąte populacji) wynosi już 1968 zł. W 2018 r. w Polsce było to o ponad 100 zł mniej. Przyjmując taką samą metodę jak powyżej, można oszacować, że w ubiegłym roku wzrósł do ok. 1970 zł. Przeciętny Polak ma zatem do dyspozycji taki sam dochód jak mieszkaniec chińskiego miasta.
Do liczb tych należy jednak podejść ze sporą ostrożnością. Po pierwsze, są to dane przeciętne - tymczasem różnice dochodowe za Murem są zdecydowanie wyższe niż nad Wisłą. Wskaźnik Giniego wynosi tam niemal 0,47, podczas gdy w Polsce - 0,28 (choć szacunki te są krytykowane).
Po drugie, nie wiadomo, czy chińscy statystycy badają wszystkich mieszkańców miast, czy wyłącznie tych posiadających miejscowe hukou (odpowiednik "lokalnego obywatelstwa" dający prawo do korzystania z usług publicznych) - do miast masowo napływają imigranci z obszarów wiejskich, którzy wykonują najgorzej płatne pracy, a ich dochody są wyraźnie niższe od "miejscowych". Oczywiście, jak zawsze w przypadku chińskich danych, pojawiają się wątpliwości o ich prawdziwość - służą wszak nie tylko do opisu rzeczywistości, ale i oceny lokalnych włodarzy przez Partię. Z kolei osiągający najwyższe dochody (szczególnie w efekcie "szemranych" operacji) mogą niechętnie dzielić się wiedzą na ich temat z władzami."
"Dramatycznie niższe są dochody rozporządzalne Chińczyków zamieszkujących obszary wiejskie. W 2019 r. wynosiły przeciętnie 1335 juanów miesięcznie (ok. 745 zł). Porównywalne dochody w Polsce ma ok. 20 proc. osób o najniższych dochodach.
Pekin publikuje nie tylko średnie, ale również bardziej miarodajne mediany. W skali kraju wynosi ona 2210 juanów miesięcznie (ok. 1230 zł), w miastach - 3270 juanów (1823 zł), a na wsi - 1200 juanów (668 zł). Różnica między medianą a średnią jest mniejsza, niż można by się było spodziewać.'
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Chinczy...06402.html
Czyli i tak mediana zarobków w Chinach jest dużo niższa niż w Polsce. Ponad dwukrotnie niższa.
EusMadeus napisał(a): Nie patrz też na ich zarobki w przeliczeniu na nasze. Tam wiele rzeczy jest tańszych. Nowy SUV z salonu w dobrej opcji wyposażenia kosztuje 50tyś zł a u nas 150tyś. Ja sam często robię zakupy z Chin bo z przesyłką wychodzą taniej (czasami kilkukrotnie) niż w Polsce.
Wiem co mam robić. Przeciętny Chińczyk czy Polak nie kupuje dobrej klasy SUV-a.
"Przeciętny Chińczyk wydaje dziennie 7 dol. Około połowa wszystkich wydawanych przez niego środków jest przeznaczana na żywność i odzież. Jedynie 9,2 proc. dochodów Chińczyków jest przeznaczana na rekreację (typu podróże, sporty i gry wideo)."
"Szybki rozwój klasy średniej w Chinach to w dużej mierze mit. Chociaż populacja tego kraju w wieku produkcyjnym liczy aż 770,4 mln, jedynie niecałe 2 proc. pracujących zarabia wystarczająco, by płacić podatek dochodowy."
https://forsal.pl/artykuly/927012,wydatk...inach.html
"Na początku 2020 r. posiada on już 1932 zł dochodu rozporządzalnego, z czego wydaje „jedynie” 1275 złotych, pozostawiając sobie bufor do oszczędzania i innych, nieklasyfikowanych lub jednorazowych wydatków. Oto jak zmieniała się średnia wartość wpływów i wydatków na 1 osobę w Polsce:"
https://inwestomat.eu/ile-wydaje-przecietny-polak/
Teraz wystarczy podzielić sobie 1275 na 30 i wychodzi ponad 40 PLN. Chińskie 7 dolców to ok. 21 PLN. Czyli Polak wydaje dziennie dwa razy więcej chajsu. Poza tym Chińczycy płacą średnio więcej niż Polacy na edukację i opiekę zdrowotną. A teraz porównaj sobie to do średniej unijnej, a zobaczysz jaka to nędza.
EusMadeus napisał(a): Niemcy w 2019 roku (przed covid19) miały wzrost PKB tylko 0,6%. Dane o eksporcie Niemiec też są słabe https://businessinsider.com.pl/finanse/m...go/dwzxekf
Niemcy są dużą gospodarką, mają dużo popularnych na całym świecie firm i to im daje zyski z eksportu. Natomiast te firmy powstały jeszcze w normalnych czasach, gdzie nie trzeba było płacić za emisję co2.
Gdyż po fazie wzrostu zaczęła hamować. Zwykła cykliczność. Zwróć uwagę w jakim stylu wyszła z kryzysu z 2008 roku. Dane o eksporcie pochodzą z czasu pandemii. W zalinkowanym przez Ciebie materiale widać spadek eksportu w 2020 roku. I do tego doszedł spadek eksportu do Wlk. Brytanii z powodu brexitu. Ale dane z 2019 roku Twojej tezy nie potwierdzają.
EusMadeus napisał(a): Teraz firmy, które będą miały produkcje w Niemczech mogą tracić na konkurencji np. z Chinami. A tak w ogóle Chiny eksportują więcej niż cała UE razem wzięta. Także o czym my mówimy?
Przelicz sobie wartość eksportu Niemiec i Chin na jednego mieszkańca. O czym my mówimy. Poza tym nie ma prostej korelacji między wartością eksportu, a wielkością gospodarki. St. Zjedn. eksportują dużo mniej niż UE, a PKB brutto mają podobne. UE i USA eksportują mniej niż Chiny, a PKB mają wyższe.
EusMadeus napisał(a): Ty nie patrz co Chiny deklarują durnej Europie, tylko patrz na to co robią.
Xi Jinping złożył deklaracje na podstawie raportów Chińskiej Narodowej Akademii Technicznej i Chińskiej Akademii Nauk. Początkowo partia nie odniosła się do nich, ale sądząc po deklaracjach przywódcy chińskiego transmitowanych również przez chińskie telewizje jakaś forma autoryzacji musiała mieć miejsce. Poza tym Chińczycy jasno dali do zrozumienia, że do 2030 roku emisja Co2 będzie rosnąć. Więc nic nie kręcą. Później ma zacząć spadać.
EusMadeus napisał(a): Oni się nie boją, że ich zaleje bo bez problemu sobie podbiją nowe terytoria jeśli będą się tak szybko rozwijać.
To było na poważnie?
EusMadeus napisał(a): Możesz sobie porównać inne kraje np. Francję i Australie (Australia ma wyższe pkb na osobę od Francji) i lepszy wzrost gospodarczy a także zwiększa produkcje CO2.
Ten wzrost to zależy kiedy. W latach 2000-2010 był bardzo podobny. Za niewielką przewagę we wzroście PKB Australii odpowiada gwałtowny rozwój górnictwa, który na przełomie 2019-2020 roku stanowił około 12% australijskiego PKB, a Australia stała się największym eksporterem węgla kamiennego na świecie.
https://pl.tradingeconomics.com/australi...rom-mining
We Francji wpływ górnictwa na PKB jest prawie pomijalny. Francuzi natomiast mają wyższą wydajność pracy w przeliczeniu na dolary. Australia nie zwiększa produkcji CO2 tylko zniosła opłaty za emisje CO2. Aby nie dopuścić do zwiększenia emisji:
"Abbott zamierza zastąpić podatek funduszem o wartości 2,55 mld dolarów australijskich (2,39 mld USD), z którego firmom wypłacane byłyby zachęty do korzystania z czystej energii. Jednak temu funduszowi sprzeciwia się Palmer. Australia odpowiada za 1,5 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych, czyli jest pod tym względem daleko za USA czy Chinami. Mimo to ten 22-milionowy kraj jest jednym z największych emitentów tych gazów na mieszkańca.
Canberra zobowiązała się do zredukowania do 2020 r. emisji gazów cieplarnianych o 5 proc. w porównaniu z 2000 r. Jednak teraz niektórzy eksperci wątpią, że to się uda."
https://www.cire.pl/item,96563,1,0,0,0,0...i-co2.html
W Australii opozycja była zdecydowanie przeciwko zniesieniu podatku. Więc kiedy dojdzie do władzy to opłata pewnie znowu wejdzie w życie. W tym kraju mimo wysokiej emisyjności CO2 jest widoczny trend do ograniczenia produkcji ilości tego gazu. Jak im to wyjdzie nie wiem. Ale Twoje twierdzenie, że Australia zwiększa emisję CO2 jest zupełnie nieprawdziwe. Zwróć uwagę, że w kraju gdzie nie ma prawie elektrowni wodnych udział odnawialnych źródeł energii w energetyce wynosi 22%. Więc sporo.

