kilwater napisał(a):Nie szkodzi, ale przeczytaj.Teista napisał(a): To porozmawiajmy przez chwilę o cudach starotestamentowych. Na wstępie proste pytanie:Obawiam się, że nie jestem wymarzonym dyskutantem. Moja znajomość tematu jest raczej powierzchowna i pragnę, by taką pozostała
Czy rozstąpienie się wód Jordanu, tak że suchą nogą przeszli wszyscy Izraelici by zdobyć Ziemię Obiecaną zaliczasz do „cudów”, i z całkowitą pewnością łapie się (ten cud) do kategorii "trzask-prask" ? Zdarzenie miało miejsce 40 lat po cudzie rozstąpienia się wód morza Czerwonego.![]()
Oczywiście z chęcią posłucham czegoś ciekawego...
dammy napisał(a): Zależy jak na to spojrzeć. Prawdopodobnie jest to metaforyczne ujęcie przybycia Izraelitów do Ziemii Obiecanej po wielu latach tułaczki. Jordan oznacza granicę. A samo dotarcie do Kanaanu po długoletniej mordędze to cud. Stąd też stosowna formuła literacka. Sama Księga Jozuego należy do deuteronimistycznej tradycji historycznej i jest datowana najwcześniej na IV w. p.n.e. Jeśli spojrzymy na to zgodnie z literalnym bądź teologicznym ujęciem to był to cud. Jednak z punktu historycznej i literackiej krytyki o cudzie nie ma mowy.Przejście „suchą nogą” przez Jordan nie jest ani metaforą, ani żadnym cudem. W starotestamentowej historii zdarzyło się to tylko kilka razy i nie za sprawą Jahwe, a za sprawą prostego, choć rzadko występującego zjawiska przyrodniczego.
Niekiedy, w porze wiosennej, wody Jordanu znacznie wzbierają. Rzeka przyspiesza swój bieg. Jednocześnie porywa znaczną ilość kamieni. Czasem potrafią one utworzyć niewielką tamę, zatrzymującą na chwile bieg wody. Odsłania się wtedy dno Jordanu. https://www.opiekun.kalisz.pl/nad-wodami-jordanu/
Jordan bowiem wezbrał aż po brzegi przez cały czas żniwa (wiosna albo jesień) zatrzymały się wody płynące z góry i utworzyły jakby jeden wał na znacznej przestrzeni… Joz 3,15
W marcu-kwietniu zwykle Jordan przybiera. Kronikarze arabscy podają, że w r. 1267 Jordan przestał płynąć przez 24 godziny, gdyż podmycie gruntu spowodowało zabarykadowanie doliny w okolicy Adamy (ed-Damijeh), odległej o 40 km od ujścia Jordanu – a w tej okolicy przeprawiał się przez Jordan Izrael. Przypis w Joz 3,15
Taki to właśnie mamy cud.
A jak było z przejściem „suchą nogą” Morza Czerwonego?
Morze Czerwone jest najgłębszym morzem śródlądowym na Świecie. Głębokość przekracza 3000 metrów, ale nie wszędzie. Ale to i tak nie ma żadnego znaczenia bo Izraelici nie przekroczyli Morza Czerwonego, a Morze Sitowia - Yam Suf – błąd tłumaczów, redaktorów Septuaginty. To była najkrótsza droga z kraju Goszen na półwysep Synaj. Dwa zdarzenia przyrodnicze sprzyjały Izraelitom w momencie przejścia. Pierwsze to północny wiatr, który wywołuje cofniecie wód w kierunku otwartego morza – tzw. „cofka”, którą możemy obserwować na Zalewie Szczecińskim, ale jakby w drugą stronę – zamiast podnosić się, mamy obniżenie lustra wody. Teraz nie możemy tego zaobserwować, bo obecnie w tym miejscu mamy Kanał Sueski. Drugie zdarzenie przyrodnicze to pływy, które występują w Morzu Czerwonym w cyklu 6 godzinnym, a dokładnie 6 godzin, 12 minut i 30 sekund. Wtedy poziom wody może obniżyć się nawet do 70 cm. Izraelici przeszli, później wjechali swoimi rydwanami egipscy wojownicy, poziom wody podniósł się o 70 cm i te rydwany i całe wojsko utraciły swą wartość bojową. Autorzy Biblii podają, że Egipcjanie
uciekając biegli naprzeciw falom, i pogrążył ich Pan w środku morza. Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców całego wojska faraona, którzy weszli w morze, ścigając tamtych, nie ocalał z nich ani jeden...
Sądzę, że Pan pogrążył ich nie w środku morza, a w kupie błota. Autorzy Biblijni zawsze mieli skłonność do przesady – to nie grzech, ale podstawą tej biblijnej historii nie był cud, a zbieg okoliczności, połączenie dwóch zdarzeń, które normalnie w Świecie przyrody występują. Takie to cuda opisuje ST.

