Teista napisał(a): Przejście „suchą nogą” przez Jordan nie jest ani metaforą, ani żadnym cudem.
A co ja napisałem? Wyraźnie stało w moim poście, że z punktu widzenia krytyki historycznej i literackiej na cuda nie ma miejsca. Proszę czytać uważnie posty. Nie twierdziłem, że przejście przez Jordan suchą nogą to cud tylko przekroczenie Jordanu przez Izraelitów miało tak symboliczne znaczenie, że ubrano to zdarzenie w formę cudu:
”Jordan stanowił naturalną wschodnią granicę Ziemi Obiecanej. Przekraczanie rzeki było rozumiane jako przekraczanie granicy. W świadomości narodu wybranego przekroczenie Jordanu, po czterdziestodniowej wędrówce przez pustynię, po wyprowadzeniu ich przez Boga z niewoli egipskiej, wiąże się nierozerwalnie z chwalebnym wejściem do Ziemi Obiecanej (zob. np. Pwt 3,17; 4,22). Izraelici przekroczyli wtedy Jordan, pod wodzą Jozuego, w Adam (Joz 3–4). Wody rzeki rozdzieliły się w cudowny sposób, by oni mogli wejść do ziemi obiecanej im przez Boga, podobnie jak czterdzieści lat wcześniej rozstąpiły się przed nimi wody Morza Czerwonego, umożliwiając ucieczkę z niewoli. Do tego opowiadania nawiązuje większość późniejszych wzmianek o Jordanie w Starym Testamencie. Zarówno w teologii żydowskiej, jak i chrześcijańskiej Jordan funkcjonuje jako metafora granicy i jej przekraczania."
Ks. Janusz Kręcidło "Nad wodami Jordanu"
https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZP/mie...ordan.html
"Przełomowy w tym względzie cud nad Morzem Sitowia (Wj 14) i opisane potem w taki sam sposób cudowne przejście Jordanu (Joz 3–4) oraz wkroczenie do Kanaanu, stanowią dwa wydarzenia graniczne. W pierwszym wypadku zaznacza się koniec niewolniczej służby dla faraona, a w drugim koniec czasu pobytu na pustyni, rozumianego jako czas nauki tego, jak służyć Bogu. Tak w samej warstwie opisowej, jak i w lokalizacji kontekstualnej oba opisy „przejścia” przez wody (morza, rzeki) mają charakter symboliczny." str.34
Janusz Lemański "Exodus-pomiędzy historią, mitem i koncepcją teologiczną"
The Biblical Annales 4/2 2014
Można to ściągnąć w formie pdf-a.
Teista napisał(a): W starotestamentowej historii zdarzyło się to tylko kilka razy i nie za sprawą Jahwe, a za sprawą prostego, choć rzadko występującego zjawiska przyrodniczego.
Niekiedy, w porze wiosennej, wody Jordanu znacznie wzbierają. Rzeka przyspiesza swój bieg. Jednocześnie porywa znaczną ilość kamieni. Czasem potrafią one utworzyć niewielką tamę, zatrzymującą na chwile bieg wody. Odsłania się wtedy dno Jordanu. https://www.opiekun.kalisz.pl/nad-wodami-jordanu
Te zjawiska pomogły co najwyżej zilustrować literacko owe cuda. Choć to tylko spekulacje. Natomiast nie miały prawdopodobnie wpływu na pojawienie się ich w tekście. Poza tym darujmy sobie tego Ramzesa pędzącego wraz z armią na rydwanach za Izraelitami i zatopienie jej ok? Rozstąpienie się Morza Sitowia to podobny zabieg co rozstąpienie się Jordanu. Anomalie pogodowe pewnie nie miały żadnego wpływu na pojawienie się tego cudu w Ks. Wj. Co najwyżej pomogły nadać mu pewną formę literacką. Choć nie jest to takie pewne.

