Nie domyślą się. Nie ma jak.
Cudowna ekranizacja.
Prawdziwe cacuszko
Gorąco zachęcam do obejrzenia! Nie mam zastrzeżeń poza dwoma. Kończy się tak szybko jak książka (a kto czytał wersję dwutomową, to jak pierwszy tom - za wcześnie) i mimo ponad dwóch godzin przed ekranem i powolnej akcji, nie czułem upływu czasu. Obraz mnie pochłonął zupełnie jak pustynna Arrakis.
Świetny reżyser. Czuje klimat książki, widać napracowanie i szacunek do powieści oraz jej autora.
Od samego początku powolny rytm, o ile pamięć mnie nie zwodzi, przypomina opowieść snutą na stronach książki. Człowiek chłonie to co się dzieje.
I choć dawno nie czytałem to byłem "zaskakiwany" kolejnymi zwrotami akcji i tylko mogę się domyślać jak osoby, które w ogóle nie wiedziały na jaki seans idą i czego się spodziewać, doświadczały kolejnych zwrotów akcji...
... to od razu przypomniałem sobie jak książka jest dobrze napisana. Bardzo cieszę się, że zostało to dobrze odwzorowane. Narzekacze będą narzekać - ale ja - nie zawiodłem się. Dostrzegam, myślę że tu się nie mylę, kompromis jaki poczyniono w choreografii. Film oddaje ducha starego SF, a przy tym nie odpycha nowoczesnością. Myślę że dobrze pogodzili pod tym względem: i książkę, i zróżnicowaną widownię.
Dla "świeżaków" to jak świat jest przedstawiony musi być czymś nowym, nietypowym i zaskakującym. Nie do takiego kina w starym stylu ale nowoczesnym wydaniu zostali przyzwyczajeniu w ostatnich latach. Twórcy powoli tłumaczą historię, nie ma wielu zawiłości, ale zdecydowanie nie stworzyli go dla leniwych. Trzeba chcieć dowiedzieć się czegoś więcej. Obejrzeć kilka razy : P
Idźcie, oglądajcie, i bierzcie niczym przyprawę, bo warto.
PS Nie byłem przekonany do pomysłu tworzenia seriali, czerpania z apokryfów spoza kanonu, ale w sumie, gdyby wyglądało to jak ten pierwszy film, to jestem za!
PPS mam nadzieję że zrobią drugą część i Mesjasza...
Cudowna ekranizacja.
Prawdziwe cacuszko
Gorąco zachęcam do obejrzenia! Nie mam zastrzeżeń poza dwoma. Kończy się tak szybko jak książka (a kto czytał wersję dwutomową, to jak pierwszy tom - za wcześnie) i mimo ponad dwóch godzin przed ekranem i powolnej akcji, nie czułem upływu czasu. Obraz mnie pochłonął zupełnie jak pustynna Arrakis.
Świetny reżyser. Czuje klimat książki, widać napracowanie i szacunek do powieści oraz jej autora.Od samego początku powolny rytm, o ile pamięć mnie nie zwodzi, przypomina opowieść snutą na stronach książki. Człowiek chłonie to co się dzieje.
I choć dawno nie czytałem to byłem "zaskakiwany" kolejnymi zwrotami akcji i tylko mogę się domyślać jak osoby, które w ogóle nie wiedziały na jaki seans idą i czego się spodziewać, doświadczały kolejnych zwrotów akcji...
Spoiler!
... to od razu przypomniałem sobie jak książka jest dobrze napisana. Bardzo cieszę się, że zostało to dobrze odwzorowane. Narzekacze będą narzekać - ale ja - nie zawiodłem się. Dostrzegam, myślę że tu się nie mylę, kompromis jaki poczyniono w choreografii. Film oddaje ducha starego SF, a przy tym nie odpycha nowoczesnością. Myślę że dobrze pogodzili pod tym względem: i książkę, i zróżnicowaną widownię.
Dla "świeżaków" to jak świat jest przedstawiony musi być czymś nowym, nietypowym i zaskakującym. Nie do takiego kina w starym stylu ale nowoczesnym wydaniu zostali przyzwyczajeniu w ostatnich latach. Twórcy powoli tłumaczą historię, nie ma wielu zawiłości, ale zdecydowanie nie stworzyli go dla leniwych. Trzeba chcieć dowiedzieć się czegoś więcej. Obejrzeć kilka razy : P
Idźcie, oglądajcie, i bierzcie niczym przyprawę, bo warto.
PS Nie byłem przekonany do pomysłu tworzenia seriali, czerpania z apokryfów spoza kanonu, ale w sumie, gdyby wyglądało to jak ten pierwszy film, to jestem za!
PPS mam nadzieję że zrobią drugą część i Mesjasza...
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

