pilaster napisał(a): Wyłania się pewien uniwersalny przepis na sukces kinowy. Mając świetny materiał literacki, wystarczy go po prostu wiernie, z szacunkiem dla oryginału i autora, przedstawić na ekranie, bez robienia jakiś udziwnień na siłę.Wężykiem. Dlatego Diuna Lyncha była, no cóż, tym czym była, a miniserial się broni. W sumie w LOTR, w rzadkich sytuacjach, gdy kmatowi zgrzytały zęby, były to właśnie udziwnienia, typu Legolas na deskorolce z tarczy, czy biegający po mamucie, albo scena ubicia wodza orków w bitwie pod Minas Tirith.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

