Nic nam te wynalazki nie pomogą, kiedy dojdzie do nieodwracalnych dodatnich sprzężeń klimatycznych.
Większości się zdaje, że klimat, to taki wielki homeostat, który ma wbudowane ujemne sprzężenia, które po chwili ruchawek stabilizują system.
I tak w pewnym sensie jest, bo inaczej już dawno zrobiła by się totalna klimatyczna rozpierducha.
Ale mam przeczucie, (być może błędne) że jesteśmy u progu dodatnich sprzężeń typu rozmarzanie wiecznej zmarzliny, czy uwalniania metanu z oceanicznych klatratów, nad którymi nie uda się zapanować nawet gdybyśmy cofnęli się do neolitu.
To trochę tak jak ze starym murem, z którego ubywa po kamieniu. Taki mur, nawet bardzo osłabiony wciąż stoi ale wystarczy ubytek jednej cegły, żeby runął.
Mam nadzieję, że Pilaster wyprowadzi mnie z mylnego błędu.
Większości się zdaje, że klimat, to taki wielki homeostat, który ma wbudowane ujemne sprzężenia, które po chwili ruchawek stabilizują system.
I tak w pewnym sensie jest, bo inaczej już dawno zrobiła by się totalna klimatyczna rozpierducha.
Ale mam przeczucie, (być może błędne) że jesteśmy u progu dodatnich sprzężeń typu rozmarzanie wiecznej zmarzliny, czy uwalniania metanu z oceanicznych klatratów, nad którymi nie uda się zapanować nawet gdybyśmy cofnęli się do neolitu.
To trochę tak jak ze starym murem, z którego ubywa po kamieniu. Taki mur, nawet bardzo osłabiony wciąż stoi ale wystarczy ubytek jednej cegły, żeby runął.
Mam nadzieję, że Pilaster wyprowadzi mnie z mylnego błędu.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

