kmat napisał(a): Na jakieś międzynarodowe samoograniczenie nie ma co liczyć, bo dylemat wspólnego pastwiska. Czy tam wspólnej atmosfery. Szansa leży w dwóch rzeczach:
1) Rozwój technologii pozwalających emitować mniej
2) Rozwój technologii adaptujących do wyższych temperatur.
Być może dojdzie
3) Rozwój technologii pozwalających czyścić atmosferę z nadmiaru CO2.
Jak to nie wystarczy, to pierdolnie.
No w sumie też nie wierzę w samoograniczenie. W naturę ludzką jest wpisany rozwój. Już teraz ludzie się masowo buntują na zielone, oszczędno-ograniczające postulaty. Lepiej nie karmić tego alt-right'a.
Poza tym nikt nie chce się ograniczać, gdy ktoś inny może się rozwijać i nas przez to choć trochę zdominować (np. Chiny Ludowe).
Może kraje świata powinny się umówić, że kilka % PKB wydawać będą na badania rozwijające i wdrażające te technologie, o których napisałeś. Jeżeli kraje przepieprzają kilka % PKB na zbrojenia, to równie dobrze mogą trochę odpalić na "wojenny fundusz walki o planetę" równomiernie przycinając wydatki na wojskowe zbrojenia w tym celu. Fundusz mógłby działać jak podatki progresywne - bogatsi płaciliby więcej. Poza tym w nagrodę za eko-reformy podatek na fundusz byłby zmniejszany, a za anty-eko-reformy odpowiednio karnie powiększany. Jeżeli wystarczająco dużo państw świata na to pójdzie, to mogłyby wymuszać podporządkowanie innym. Na kanwie prawa międzynarodowego można by to uznać za powszechnie obowiązujący ius cogens (może zwyczajowo bądź z prawa naturalnego) czy coś w ten deseń, z racji wyjątkowości sytuacji.
BTW
Punkt nr 2 skojarzył mi się z "Diuną".
"I sent you lilies now I want back those flowers"

