Glassius napisał(a): Wręcz przeciwnie. Obejrzałem poprzednią Diunę Lyncha. Ogrom kiczu i tandetnych efektów specjalnych wpędzał w zażenowanie, ale gra aktorska i budowanie opowieści IMHO były lepsze od nowej wersji. Zrozumiałem z nwego filmu więcej niż laik, ale mniej niż czytelnik. A jednak mnie wynudził
Krótka uwaga, to z Diuny Lyncha laik był wkuffiony bo nie rozumiał nic. A czytelnik był wkuffiony na ogrom wycięć i niepotrzebne dodatki. Te "pistolety na głos" to chyba z zabaw przedszkolaków w piaskownicy podpatrzył. I patrząc wstecz, oprócz kilku scen obrzydliwych (krew, wrzody czy plwociny), reszta filmu była jak zabawa w piaskownicy z dżdżownicami. Aż do polskiej wersji Wiedźmina (zwłaszcza tej filmowej) nie widziałem równie złej ekranizacji, która ani czytelnikowi ani laikowo nie dawała nic. Oprócz wkuffu.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

