dammy napisał(a):Święte słowa, tylko mam wrażenie, że rozum Rodicy nie poradzi sobie z takimi zawiłościami.Rodica napisał(a): Do 1000 ppm jeszcze bardzo daleko, a temperatura wzrasta logarytmicznie, to znaczy, że te same ilości CO2 wpuszczone w atmosfere, będą powodować coraz niższe przyrosty temperatury.
Niekoniecznie od razu. Przyrost antropogenicznego CO2 zwiększa ilość CO2 pochodzenia naturalnego poprzez rozpad metanu ( jest go więcej) i częstsze pożary. Jest więcej pary wodnej (intensywniejsze parowanie i większe nasycenie p. wodną cieplejszego powietrza) i metanu (z topniejącej wiecznej zmarzliny i od zwierząt domowych) w atmosferze. Dlatego mamy tak szybki globalny wzrost temperatury. I lepiej nie czekać aż osiągniemy 1000 ppm. Przeskoczenie z 280 do 400 czyli wzrost o 120 ppm nastąpił w ciągu 200 lat. Oczywiście wzrost temperatury generuje wzrost straty ciepła przez atmosferę. Więc temp. od pewnego momentu będzie stabilniejsza. Tyle, że osiągnięcie takich temperatur w tak krótkim czasie to katastrofa.
Bo mówiąc o PT klimacie mamy dwie kwestie - wymuszenia i sprzężenia.
Napierdalanie miliardami ton metanu, pary i CO2 do atmosfery to typowe wymuszenie ale wraz z nim idą trudne do przewidzenia sprzężenia np. uruchomienia procesów rozmarzania czy uwalniania uśpionych pokładów hydratów metanu.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

