zefciu napisał(a): To rozróżnienie jest ważne, gdyż te dwie metryki często nie idą w parze. Absolutny władca życia i śmierci swoich poddanych potrzebuje zwykle tylko prostą hierarchię urzędników realizujących jego wolę „w terenie”. Państwo liberalne natomiast, zwykle udaje się dzięki systemowi checks and balances — posiada ono dużo instytucji, które wzajemnie sobie patrzą na ręce i dzięki temu każdej z nich jest trudno przekroczyć uprawnienia wobec obywatela.
No właśnie tu historia totalitaryzmów pokazuje, że jednak absolutni władcy zapewniają sobie władzę także przez mnożenie instytucji. Różnica jest taka, że w demokracjach preferuje się podział kompetencji: od monteskiuszowskiego trójpodziału władzy po takie bzdety, że w urzędach odpowiedzialnych za budownictwo osobny wydział robi przetargi, osobny wykonuje w terenie a osobny podlicza kasę. Ma to zapobiegać kumulacji władzy, korupcji i tak dalej. W totalitaryzmach częściej stosuje się zasadę konkurencji i dublowania kompetencji. Rządowych i partyjnych, wywiadów i kontrwywiadów, policji czy nawet wojska. Ma to szachować zapędy przejęcia władzy na górze. Oba modele charakteryzują się pewnymi stratami wynikającymi z nadmiaru instytucji, ale różnica jest w celach.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

