Sofeicz napisał(a): A ja ci powtarzam że żadnego frontalnego ataku nie będzie, a tylko jakiś kolejny putinowski wynalazek, który utrzyma sytuację pod progiem.
Jak chcesz kogoś na prawdę zaatakować, to nie rozpowiadasz tego wszem i wobec pół roku wcześniej, dając mu możliwość mobilizacji i okopania się.
PS. Odszczekam jak się nie sprawdzi.
Tworzenie atmosfery strachu też może coś dać. Straszony może w końcu pęknąć psychicznie i iść na jakieś kompromisy. Poza tym kasa ucieka z gospodarki ukraińskiej, bo inwestorzy boją się wojny. Zatem potem można frontalnie zaatakować takiego zastraszonego i osłabionego rywala, gdy nie pójdzie na kompromisy lub nawet po tym, jak na kompromisy pójdzie (czyli jeszcze bardziej się osłabi).
Rosja naciska, straszy (nawet ćwiczeniami atomowymi i pato-groźbami Łukaszenki), a tu nic, żadnego poddaństwa ze strony Zachodu. Zatem Rosja próbuje straszyć jeszcze mocniej licząc, że tym razem Zachód się podda. No ale nawet choć otwarty konflikt wydaje się nie być celem Kremla, to ta sytuacja łatwo może się wymknąć spod kontroli i wszyscy staniemy przed faktami dokonanymi.
W sumie interesujące jest, że Rosja aż tak ryzykuje. Pytanie ogólne: kto w życiu zwykle tak ostro ryzykuje? Ktoś kto musi. Zatem władza Putiniady musi się chwiać w posadach, a Rosja musi być w fatalnym stanie, skoro potrzebują tak bardzo łupów propagandowych i jakichś wielkich ustępstw polityczno-gospodarczych. Inna sprawa, że Putiniada nie dba w ogóle o życie i los innych ludzi, skoro dla swego interesu są gotowi zaakceptować ryzyko tak wielkich cierpień dla milionów.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


