Adam M. napisał(a):Młodzi profesjonaliści w norach kontra rodzina z dziećmi? Że nowo budowane mikroapartamenty w centrach miast ktoś zamieszkuje z zamiarem założenia tam rodziny? Że ktoś ma tam zamiar wychowywać dzieci naście lat, a przynajmniej do czasu gdy się usamodzielnią? Ciekawi mnie jaka jest rotacja wśród mieszkańców, czyli jak długo przeciętnie są zajmowane przez te same osoby, gdzie przenoszą się ludzie je opuszczający i w ogóle kto tam mieszka w sensie "przekroju społecznego".Rodica napisał(a): Jeśli ktoś, chce mieszkać z rodziną w mieście,Na standart zycia wplywa wiele elementow i czesto wielkosc mieszkania przegrywa z czasem dojazdu do pracy i dostepem do infrastruktury tego zycia - dlugoscia dojazdu do pracy ( zmniejszenie czasu wolnego na codzien ), przedszkola / szkoly dla dzieci, bliskosci sklepow, gym, czy instytucji kulturalnych / rozrywkowych. Mieszkam w miescie zlozonym w przewazajacej wiekszosci z domow jednorodzinnych, ktore dzieki temu ciagnie sie przez dziesiatki kilometrow i dojazd do pracy do centrum zajmuje kilka godzin w godzinach szczytu ( jesli ktos tam pracuje ). A jedyne godziny kiedy nie ma szczytu i korka na autostradach prowadzacych do centrum to 12 w nocy do 6 rano. Tak wiec mlodzi profesjonalisci placa miliony za te male nory budowane w centrum bo odpada im wowczas koszt zakupu i utrzymania samochodu oraz maja wiecej czasu wolnego dla siebie.
Czas wolny dla siebie, to raczej nie w norze - zakładam, że im mniejsze mieszkania i większe miasto, tym więcej naokoło wymienionych przez Ciebie "instytucji do spędzania wolnego czasu" - z tym, że raczej nie bezpłatnych i raczej nie tańszych niż za miastem, jak ktoś buli za norę, to przeboleje większy koszt piwa, żywności, czy paru kropli potu na siłowni - bezpłatnie to można sobie spędzić czas wolny u pracodawcy, szczególnie gdy się jest "młodym profesjonalistą", a pracodawca wygospodaruje pomieszczenia na "odpoczynek", co zresztą trudne nie jest...


