bert04 napisał(a):U mnie raczej tylko powierczchowne zainteresowanie nieco rozszerzyło postrzeganie świata, bez efektów trwałych, choć pewnie księża egzorcyści mieliby tu inne zdanie.No i tak trzymaj. Ale, poniewaz zamotalem - chory bylem niezaleznie od Tarota, Tarot sprowokowal tylko przesilenie. Ostatecznie wszystko dobrze sie skonczylo.
bert04 napisał(a):Być może jakieś przejściowe problemy z zaopatrzeniem w białka zainicjowały kanibalizmy w Mezoameryce, zresztą właśnie tam i na południe od tych terenów kanibalizmy uchowały się częściowo do XX wieku wśród plemion pierwotnych (choć tu jako zjadanie prochów zmarłych). Niemniej mówimy o czasach, w których ten problem już nie istniał, także kanibalizm ofiar w tym okresie AFAIK nie miał przyczyn braku białek, ale właśnie rytualne (podaję bez sprawdzania, Michael Harner na ten temat książkę popełnił, jest w przypisach do drugiego linku).Wiesz, z XX-wiecznymi badaczami wymarlych kultur jest ten problem, ze ich przyslowiowe baton de commandment dzisiaj okazuje sie przyrzadem do prostowania lukow. Dlatego bardziej przemawiaja do mnie prozaiczne przyczyny ekstrawaganckich rytualow, nawet i "kwieciscie" barokowych. No ale moze bladze, bo nie sledze tematu systematycznie.
bert04 napisał(a):W pewnym sensie. Są typy religii, w której moc wiary przekłada się na zewnętrzną potęgę, więc pokonanie siłą jest argumentem za zmianą wiary. Groteską czy ironią jest to, że samo chrześcijaństwo do tego typu religii nie należy, więc w pewnym sensie była to asymetryczna wojna religijna.Widze to raczej w ten sposob, ze sila wiary przeklada sie na wyzsze morale, co urasta do decydujacego czynnika na polu bitwy, skoro wrogowie dysponuja porownywalna sila i wszyscy sieczemy sie mieczami ze spizu. Natomiast chrzescijanstwo byloby kwiatkiem do kozucha jakiegos cywilizacyjnego game changera, spychajacego morale wojownikow na dalszy plan. Mozliwe, ze szlo o Internety, tzn. ten, biblioteki.
bert04 napisał(a):Serio piszesz to o państwie, w którym kultura szlachecka bazowała na folwarku właśnie? W którym kultura miejska była przez wieki tłumiona na korzyść szlachty na zagrodzie i magnatów na latyfundiach? Przecież to co piszesz wyżej to raczej efekt nowożytnego odcinania się od wszystkiego, co ma w jakimkolwiek stopniu korzenie sarmackie (a to, że polskie chłopstwo przejęło etos sarmacki chyba nie muszę uzasadniać). Ale tutaj chyba już za daleko idziemy w jakiś samodzielny offtop.Powiedzmy, ze bialej legendy mam pod dostatkiem, wiec szukam czarnej dla rownowagi, zeby nie odleciec w sarmacka stratosfere.

bert04 napisał(a):EDIT: Właśnie uświadomiłem sobie, że inną przyczyną może być tak długo utrzymywana pańszczyzna. Czyli nie niewolnictwo przełomu X/XI wieku, ale to semi-niewolnictwo, które utrzymało się dłużej, niż Rzeczpospolita (zostało stopniowo zniesione przez zaborców właśnie).Aha. Wiesz, w biologii funkcjonuje cos takiego jak efekt zalozyciela, ze nowo zaistniala populacja gatunku, odseparowana od innych populacji, potrafi trwale odziedziczyc najglupsze nawet mutacje genomu jej najpierwszych, nielicznych przodkow. W dziedzinie kultury plemienno-narodowej moze byc podobnie, skoro polega ona, tak jak genetyka, na mieleniu informacji.
