Jeśli żylibyśmy w Matriksie, znaczyłoby to, że nasza rzeczywistość jest nieprawdziwa. Czy można zatem założyć, że żylibyśmy w symulacji komputerowej, że my sami jesteśmy wygenerowani przez superkomputer i ten Matrix jest tak dokładny, że nie jesteśmy w stanie w żaden sposób wykryć, że jest to symulacja?
1. Załóżmy, że jesteśmy taką symulacją. Wtedy komputer symulujący musiałby mieć potężną moc obliczeniową o wiele, wiele większą niż mają nasze najlepsze komputery. Symulacja całego wszechświata wymagałaby potężnych mocy obliczeniowych i potężnej pamięci takiego komputera a zatem cywilizacja, która by go stworzyła musiałaby być o wiele lepiej rozwinięta od nas; nie można by również wykluczyć błędów w symulacji /tzw. bagów w grach komputerowych/, a takich bagów w rzeczywistości nie wykrywamy, nic się nie krzaczy, a wiemy, że nawet w najlepszym komputerze, coś się od czasu do czasu psuje, a zatem można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że w symulacji /Matriksie/ nie żyjemy.
2. Nie tyle wszechświat jest symulacją, co po prostu pustką. I to podejście /brzmi buddyjsko
/ bardziej się mi podoba. Człowiek jest pustką, życie jest pustką - odległość między jądrem atomowym a krążącym wokół elektronem też właśnie jest pustką. I tą pustką jest wypełniony wszechświat. A jeśli tenże jest pustką, to Bóg nie może istnieć, bo gdyby istniał, wypełniałby nie tylko przestrzeń między jądrem atomowym a krążącymi wokół niego elektronami, ale również przestrzeń międzygwiezdną i międzygalaktyczną.
1. Załóżmy, że jesteśmy taką symulacją. Wtedy komputer symulujący musiałby mieć potężną moc obliczeniową o wiele, wiele większą niż mają nasze najlepsze komputery. Symulacja całego wszechświata wymagałaby potężnych mocy obliczeniowych i potężnej pamięci takiego komputera a zatem cywilizacja, która by go stworzyła musiałaby być o wiele lepiej rozwinięta od nas; nie można by również wykluczyć błędów w symulacji /tzw. bagów w grach komputerowych/, a takich bagów w rzeczywistości nie wykrywamy, nic się nie krzaczy, a wiemy, że nawet w najlepszym komputerze, coś się od czasu do czasu psuje, a zatem można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że w symulacji /Matriksie/ nie żyjemy.

2. Nie tyle wszechświat jest symulacją, co po prostu pustką. I to podejście /brzmi buddyjsko
/ bardziej się mi podoba. Człowiek jest pustką, życie jest pustką - odległość między jądrem atomowym a krążącym wokół elektronem też właśnie jest pustką. I tą pustką jest wypełniony wszechświat. A jeśli tenże jest pustką, to Bóg nie może istnieć, bo gdyby istniał, wypełniałby nie tylko przestrzeń między jądrem atomowym a krążącymi wokół niego elektronami, ale również przestrzeń międzygwiezdną i międzygalaktyczną.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

