Hill napisał(a):Tak, religie ewoluowały, więc tutaj potrzeba by wyłuskać z ogółu religii najbardziej sensowną i uniwersalną koncepcję Boga.Najbardziej uniwersalne są podstawy: duchy, magia, wróżby etcetera. Mnie wychodzi z tego szinto, sensowne o tyle, że napędza jedną z większych
gospodarek na Ziemi, a przy tym pogańskie imperium, w którym ludzie modlą się do Słońca. Ciekawostka, że ono przetrwało.
Hill napisał(a):Nie rozumiem, czemu nie do zbawienia? Myślę, że do zbawienia, ludzie będą zbawieni poprzez wiarę w Boga i miłość bliźniego.Zbawienie oznacza rzecz bardzo konkretną - zmartwychwstanie ciałem do życia w odnowionej doczesności, w której obecny będzie sam Bóg. Nie wiem, czy o to dokładnie Ci chodzi, bo zdajesz się opowiadać o pewnej przemianie psychologicznej i może społecznej. Tymczasem w zbawieniu chodzi najdosłowniej o fizykę.
bert04 napisał(a):Tu nigdy nie chodziło o zwierzchnictwo polityczne, ale o swego rodzaju "zwierzchnictwo mistyczne".Ciekawe rozróżnienie, które nie zmienia tego, że Twój Bóg jest Panem - to znaczy politykiem, takim jak faraon czy cezar, modulo zakres władzy i wynikające zeń prerogatywy. Tak Go opowiadacie. Nie wiecie, co opowiadacie?
bert04 napisał(a):Mówiąc prościej, tu na Ziemi wy możecie sobie robić zbory i sobory, zwoływać popów i pastorów, ale to my papieże mamy kontakty z "szefem" i jeżeli wejdziecie do Nieba, to za naszym pośrednictwem.Już w to nie wierzę. Oceniam chrześcijaństwo jako religię fałszywą; jako pewną odnogę ureligijnionej polityki antycznego Śródziemnomorza. Być może w zamyśle Jezusa leżała reforma tej dziedziny ludzkiej aktywności; skończyło się to, jak skończyć się musiało, czyli jeszcze jednym generatorem szczebli kariery despotycznych władców tamtego świata. Współcześnie mamy już inny pogląd na waadzę i nie upadamy przed nią na twarze; istnieje rozdźwięk między tym jak my żyjemy, a jak żyje i co wyrabia ostatni szczątek antycznej kultury politycznej, jaki dotrwał do naszych czasów. Nie trzeba mu wierzyć, bo od początku był skupiony na doczesności, nie na Zaświatach; nie na mistyce nawet, tylko na desperackim wyczekiwaniu swego rodzaju Napoleona Bonaparte czy innego Aleksandra, takiego Wielkiego, że och. Oni się mylą.
bert04 napisał(a):Duchowi przywódcy w posiadaniu własnych sił wojennych to na dzień dzisiejszy Iran i podobne.Rzeczywiście, Japonia NIE posiada najpotężniejszej floty na zachodnim Pacyfiku i NIE wystawia armii lądowej o adekwatnej sile; takoż NIE ma ona technologii
produkcji głowic nuklearnych i rakiet balistycznych. Japończycy NIE są politycznie zdolni do wojowania, czy morderczej pracy na rzecz swoich żołnierzy, których zresztą NIE posiadają w ogóle. Faktycznie, Cesarz jako Narodowy Ojciec Japończyków NIE ma w ręku żadnych atutów militarnych.
bert04 napisał(a):Tu się nie zgodzę, monoteizm jest konsekwencją, nie wyjątkiem. Wielobóstwo w większości kultur dochodziło do momentu, w którym podważało samo siebie.Bert - bądź uczciwy. Ilu szeregowych monoteistów cokolwiek obchodzi ścisła doktryna uczonych głów?
bert04 napisał(a):Być może to takie ludzkie poczucie, że cała ludzkość zasługuje na tę samą szansę.Szansę na co konkretnie? Na duchowość ludzi przepędzonych, którzy dwa tysiące lat czekają na obiecane wybaczenie winy, której nikt już dobrze nie pamięta, jaka była?
