bert04 napisał(a): Tu uciekasz od odpowiedzi. Jeżeli uznajesz Boga za Stworzyciela to on tak świat stworzył, a nie "po prostu już tak było, z takim materiałem musiał sobie radzić" czy coś w tym stylu. Teodycea chrześcijańska to niełatwa sprawa i różnie sobie z nią radzono między nami denominacjami, ale generalnie konsensus był taki, że na początku / w zamyśle świat był / miał być dobry. Ale potem się popsował.
Wychowałam się w religii katolickiej, więc oczywiście znam te nauki o grzechu pierworodnym, problem polega na tym, że patrząc na to już teraz z boku, nie przekonuje mnie ta nauka. Przede wszystkim mając dzisiejszą wiedzę o świecie, o teorii ewolucji, ciężko znaleźć taki moment, gdzie ten grzech miałby zostać popełniony, bo kto miałby to zrobić? Ludzie pierwotni przy ich mocno ograniczonym poziomie umysłowym?
Po drugie, czemu cała ludzkość miałaby zostać obarczona grzechem jednej pary? Czy to nie stawia Boga w złym świetle? O wiele gorszym niż założenie, że stworzenie takiego trudnego do życia świata ma jakiś cel i musimy tego życia doświadczyć, tak po prostu?
Poza tym co to znaczy, że świat miał być dobry i się popsuł? Jak ten dobry świat miałby wyglądać? Nie byłoby ewolucji, nie byłoby zjadających się zwierząt, to właściwie co by było? I czy to po raz kolejny nie stawia Boga w złym świetle, że sam nie wie co chce stworzyć, albo nie ma możliwości tego zmienić, albo nie chce tego zmienić, a jeśli tak, to dlaczego nie chce i świat w takiej formie cały czas trwa?
Ta nauka rodzi o wiele więcej pytań i komplikacji, niż przyjęcie, że świat taki był od początku, bo taki miał być z woli Bożej, a nasza ocena tego w kategorii zły/dobry nie będzie obiektywna. Z kolei naukę o grzechu traktuję bardziej jako próbę wyjaśnienia cierpienia i śmierci przez ludzi dawnych czasów.
