Sofeicz napisał(a):Gawain napisał(a): W tym roku jakieś przełomy padają. Amerykańce dwa systemy ogłosili przełomowymi, jeden ten z laserami, drugi z dźwiękami inicjującymi reakcję. Niemcy mają stellarator i też coś burczeli o wynikach ale po ruskiej wojnie nic nie mówią. Może się boją kradzieży wyników? To się okaże.O tych wszystkich 'przełomach' mówi ze szczegółami prof. Meissner w filmie, który zalinkowałem powyżej.
Nie ma się co podniecać.
Co prawda faktycznie zmierzono większy uzysk z implozji/eksplozji mikrokapsułki z deuterem i trytem ale sprawność laserów inicjujących jest rzędu 1%, więc ogólnie bilans wyszedł mizernie. odzyskano tylko 1,5% włożonej energii.
Na razie, to strata kasy.
Nie o wszystkich a o dwóch. Ja zaś czytałem doniesienia z przeglądu badań:
https://zielona.interia.pl/eko-technolog...Id,6381748
Cytat:Jednocześnie trwają wielkie, międzynarodowe projekty mające przybliżyć erę fuzyjnych elektrowni. Największy z nich, wart 22 mld dol. budowany we Francji ITER ma do 2035 r. wyprodukować 10 razy więcej energii, niż potrzebuje do pracy. Ale jego twórcy są przekonani, że pierwsza fuzyjna elektrownia pojawi się dopiero w latach 60. Prywatne firmy chcą zrobić to o wiele szybciej, może jeszcze w przyszłej dekadzie.
Jedną ze zdobywających największy rozgłos firm jest Commonwealth Fusion Systems (CFS) z siedzibą w Massachusetts, która niedawno pozyskała 1,8 miliarda dolarów po tym, jak zademonstrowała magnesy wykonane z nowatorskiego nadprzewodnika wysokotemperaturowego, który ma dwa razy większą moc niż w najlepszych dzisiejszych tokamakach. Magnesy są kluczowym elementem reaktora fuzyjnego, bo to one kontrolują znajdującą się w reaktorze rozgrzaną plazmę.
CFS twierdzi, że uruchomi pierwszy reaktor, który wyprodukuje więcej energii, niż zużyje już w 2025 r., a w 2030 r. będzie dysponować reaktorem zdolnym do nieprzerwanej pracy. Brytyjski Tokamak Energy i chiński ENN zapowiadają, że ich komercyjne reaktory trafią na rynek w latach 30. Firmy stawiają na mniejsze reaktory, niż rządowe projekty - mają one być tańsze, a inżynierowie będą w stanie tworzyć ich nowe, udoskonalone wersje o wiele szybciej.
Inne firmy stosują radykalnie nowe rozwiązania, które mają ominąć problemy które dotąd powstrzymywały rozwój reaktorów termojądrowych. „Celowo wybraliśmy nasze rozwiązania, aby poradzić sobie z dotychczasowymi wyzwaniami inżynieryjnymi”, mówi magazynowi “New Scientist” Nick Hawker, dyrektor generalny firmy First Light Fusion (FLF) z siedzibą w Oksfordzie, której nowatorskie podejście do syntezy inercyjnej naśladuje kłapiący szpon krewetki pistoletowej.
Zwierzęta te ogłuszają swoją ofiarę, szybko zamykając gigantyczne szpony, tworząc skoncentrowaną falę uderzeniową w wodzie, której temperatura na chwilę wzrasta do ekstremalnych poziomów. FLF stara się naśladować ten proces - zamiast skupiać wiele laserów na kapsule z paliwem, jak robią to konwencjonalne reaktory, wystrzeliwuje pocisk z dużą prędkością, a następnie koncentruje energię na kapsule. W założeniach proces taki ma być prostszy, tańszy i łatwiejszy do powielenia.
Stworzenie miniaturowego słońca na Ziemi nie jest jednak proste, ponieważ samopodtrzymująca się fuzja zachodzi tylko przy absurdalnie wysokich temperaturach i ciśnieniach występujących w jądrach gwiazd. Nawet, jeśli w laboratorium udaje się nam zapoczątkować proces, reaktory zazwyczaj gasną szybko, najwyżej w ciągu kilku sekund. Jeśli nowa fala miniaturowych reaktorów zdoła jednak przezwyciężyć dotychczasowe problemy, strach przed rosnącymi cenami energii - i zanieczyszczeniami z paliw kopalnych - raz na zawsze zniknie.
Czytaj więcej na https://zielona.interia.pl/eko-technolog...ign=chrome
I odnoszę wrażenie, że to jest standardowe zachowawcze biadolenie. To samo było przy komputerach kwantowych, jak pokazałem D-wave to miały minąć dekady do zastosowania i budowy lepszych komputerów kwantowych a po kilku latach był wysyp i dzisiaj dziesiątki kubitów to już standard i uderza się w kilka setek na prototypach. AI już kilka lat temu mieszało, ale był ten sam zaśpiew rodem z lat 90, że dekady minął! Mija kilka lat i mamy prace zaawansowane do poziomów pozwalających na zastąpienie pracy nawet programistów albo tłumaczy. Ja nic profesorowi nie ujmuję, bo widzi problemy do pokonania ale to chyba ten błąd niedoszacowania roli hajsu się wkrada. Znane są parametry idealne, jest masa pomysłów i sposobów na inicjację, hajs leci jak nigdy dotąd. A wystarczy, że tylko jeden pomysł będzie powtarzalny i komercyjnie atrakcyjny i nikt nie będzie się oglądał na rządy i dotacje. I będzie bum.
Sebastian Flak

