Od jakiegoś czasu zauważyłem, że religia jest w jakieś formie produktem psychologicznym. Wynikałoby z tego, że o ile psychologia pojawiła się oficjalnie niedawno, to jest rozwijana przez ludzkość od kiedy zaczęliśmy grzebać pierwszych zmarłych.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg.
Serdecznie pozdrawiam,
Marek
Marek

