Bardzo często pojawiają się głosy, że ograniczanie emisji CO2 ogranicza rozwój gospodarczy. Poniżej wykres przedstawiający u góry wzrost PKB w Szwecji a poniżej emisyjność jej gospodarki
![[Obrazek: xCaKgJk.jpg]](https://i.imgur.com/xCaKgJk.jpg)
A na moje oko za dużo w tym medialnej paniki oraz demagogii rozpowszechnianej przez środowiska antyunijne a za mało rozsądku. Obserwując rozwój aut elektrycznych w ostatnich latach nie widzę żadnych podstaw aby twierdzić, że za 12 lat będą takie jak teraz. No i należy pamietać, że zapis o wycofaniu ma hamulec bezpieczeństwa i możliwośc przełożenia go w czasie, gdyby do 2035 roku przejście nie było możliwe.
Zresztą, podchodząc do tematu CO2 szerzej, należy też pamiętać, że ogólnie redukcja emisjii CO2 to nie są koszty i wydatki ale przede wszystkim inwestycje. Problem w tym, że to inwestycje długoterminowe, na których efekty będzie potrzeba poczekać kilkanaście lat. A to wyklucza znacznie poza jedną kadencję polityków. Co sprawia, że kręcą oni na to nosem bo wolą wydawć kasę tu i teraz a nie budować dobrobyt w przyszłości.
Zresztą o czym tu gadać. W przypadku Polski rezygnacja z węgla to nie jest żanda ekologia tylko zwyczajna ekonomiczna konieczność.
![[Obrazek: xCaKgJk.jpg]](https://i.imgur.com/xCaKgJk.jpg)
lumberjack napisał(a): Bo tak na moje oko, to UE wprowadzając zakaz spalinowych aut od 2035 hamuje rozwój gospodarki. Jeśli elektryki będą takie jak teraz, to wykonanie tych samych zadań, które wykonywaliśmy spalinówkami stanie się dla wszystkich Ojropejczyków dużo trudniejsze i bardziej czasochłonne. Nasza gospodarka stanie się nieefektywna i nieudolna i niekonkurencyjna. Jeśli to ma być pozytywne bodźcowanie ekonomii to ja dziękuję.
A na moje oko za dużo w tym medialnej paniki oraz demagogii rozpowszechnianej przez środowiska antyunijne a za mało rozsądku. Obserwując rozwój aut elektrycznych w ostatnich latach nie widzę żadnych podstaw aby twierdzić, że za 12 lat będą takie jak teraz. No i należy pamietać, że zapis o wycofaniu ma hamulec bezpieczeństwa i możliwośc przełożenia go w czasie, gdyby do 2035 roku przejście nie było możliwe.
Zresztą, podchodząc do tematu CO2 szerzej, należy też pamiętać, że ogólnie redukcja emisjii CO2 to nie są koszty i wydatki ale przede wszystkim inwestycje. Problem w tym, że to inwestycje długoterminowe, na których efekty będzie potrzeba poczekać kilkanaście lat. A to wyklucza znacznie poza jedną kadencję polityków. Co sprawia, że kręcą oni na to nosem bo wolą wydawć kasę tu i teraz a nie budować dobrobyt w przyszłości.
Zresztą o czym tu gadać. W przypadku Polski rezygnacja z węgla to nie jest żanda ekologia tylko zwyczajna ekonomiczna konieczność.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

