lumberjack napisał(a): A ja w końcu doszedłem do wniosku nie będę głosował. Wszędzie pełno porozlepianych bilbordów z jebanymi ryjami pierdolonych polityków. Normalnie rzygać się chce. I to ciągle te same ryje, które widzę od lat. Ohyda. Jeszcze się na dobre nie zaczęła kampania przedwyborcza, a ja już mam dosyć wyborów.A gdybyś zrobił tak: wybierasz ugrupowanie, które najlepiej oddaje Twoje poglądy. Następnie patrzysz na listę w Twoim okręgu. Zobaczysz, że będzie tam więcej nazwisk niż te trzy z billboardów, co widzisz od lat. Dowiedz się czegoś o kandydatach. Zagłosuj na tego, który wyda Ci się sensowny. Jakiegoś młodego społecznika z -nastego miejsca na liście.
Zalety: Twój głos się liczy i przesyłasz do lidera partii jasny sygnał, że nie chcesz głosować na „te same ryje”. Jeśli wszyscy zmęczeni „tymi samymi ryjami” zrobią tak jak Ty — sygnał będzie jasny. Wady: taka strategia wymaga wykonania większego wysiłku, niż „zagłosuję na jedynkę tej partii z duopolu, której mniej nie lubię” (a zdaje się, że pod takiego wyborce układana jest kampania).
