DziadBorowy napisał(a): Systemy prywatnego oszczędzania na emeryturę są bardzo fajne, tylko mają jedną zasadniczą wadę. Jak będziesz żył dłużej niż założyłeś, że będziesz, w momencie gdy określałeś założenia takiego swojego planu to się okazuje, że nie masz za co żyć.Rozwiązaniem może być to, żeby wyniszczyć swój organizm na tyle, żeby do emerytury nie dożyć.
Innym rozwiązaniem to, żeby ułatwić ścieżkę wcześniejszego przechodzenia na "tamtą stronę".
Innym rozwiązaniem, przeciwnym do pierwszego, jest pokazywanie długowiecznego stylu życia (naukowo potwierdzonego, a nie propagandowo ukutego), tak żeby zarówno potencjalnie ograniczać seniorskie wydatki związane ze służbą zdrowia (chyba że zdecydowanoby się na całkowitą bezpłatność - zabiegi, leki, drogie terapie, a może i nawet suplementacje), jak i mieć możliwość dorabiania na emeryturze w dobrej formie psychofizycznej.
Powinno dojść bardziej do większego uświadamiania w eksploatowaniu swojego ciała - masz doraźne korzyści teraz, za które zapłacisz później. Jeśli działasz na swoją szkodę, to pretensję miej do siebie i do ludzi wokół ciebie, którym dałeś prawo do zmuszania cię, żebyś o siebie dbał (bo jednak są pewne formy przymusu w rodzinie, w małżeństwie, w miejscu pracy itd.).
Chodzi o to, żeby człowiek był właścicielem samego siebie, a nie żeby był własnością państwa.
Wadą systemu państwowego jest to, że kiedy demografia jest niesprzyjająca, to składki będzie trzeba mocno podwyższać (co już następuje), co nie będzie przekładało się na satysfaksjonujące świadczenia (bo świadczeniobiorców będzie proporcjonalnie dużo).
W rozwiązaniach prywatnych liczba składkowiczów może znacząco wzrosnąć, szczególnie kiedy obsługiwany jesteś przez systemy międzynarodowe. Wadą jest, oczywiście, większe szanse na bankructwo, stąd konieczność nadzoru zewnętrznego. Ale nadzór to jeszcze nie zarządzanie i pełna kontrola.
DziadBorowy napisał(a): Dodatkowo logika nakazuje podejrzewać, że z dobrowolnego ZUSu korzystaliby głownie ci przedsiębiorcy dla których ten ZUS jest problemem w stosunku do osiąganych przychodów.Jeśli ma się duże koszty, wtedy nawet brak podatku dochodowego niewiele pomaga.
Czy czymś dobrym jest, żeby małe usługi i produkty niskomarżowców przestały istnieć i żeby w ich miejsce weszły duże przedsiębiorstwa, korporacje, a może i sektor państwowy? A może napędzają oni sztucznie podaż, tak że z ich odejściem zniknie "niepotrzebny" popyt? Duzi sobie poradzą - odciążenie mniejszych
DziadBorowy napisał(a): A tu ryzyko tego, że środki te zamiast na oszczędności emerytalne zostałyby zużyte na bieżące potrzeby z pewnością zerowe nie jest.Nie widzę nic zdrożnego w pomnażaniu kapitału w celu polepszenia "doczesnej" bazy inwestycyjnej.
Oczywiście, można to wydać na czystą konsumpcję, można wydać na ryzykowne ruchy hazardowe, można wejść w jakiś scam.
Ale zamiast dokręcania śruby czymś lepszym byłoby zachęcanie i uczenie. Np. zamiast ostrożnego zniesienia podatku Belki do kwoty 50 tys. zł proponowanego przez Nowoczesną lepiej byłoby zlikwidować go całkowicie.
Polacy nie mają oszczędności, bo ich oszczędności są grabione wprost. Nie opłaca się oszczędzać, kiedy jest tak wysoka inflacja. Polacy nie są nauczeni korzystnie inwestować. Nie jest to jednak powodem, dla którego państwo ma przejmować tak dużą kontrolę nad "kieszonkowym", żeby później dobrodusznie kranikiem skapywać im za kilkadziesiąt lat. Polacy uczą się poprawnie pisać, liczyć, uczą się języków obcych - z różnymi skutkami, ale jednak edukacja państwowa nadal trwa. Dlaczegoby nie zabrać się za edukację Polaków w kwestii oszczędzania i korzystnego inwestowania? Czarnkowy BiZ ma, niby, wyjść temu naprzeciw. Jeśli to byłoby dobrze przeprowadzone, to to bym popierał. Jeśli uczyć się na błędach, to na cudzych i za młodu.
DziadBorowy napisał(a):Tam (w twoim wpisie) jest to, żeHans Żydenstein napisał(a): Chcecie powiedzieć, że poważnym problemem społecznym będą przedsiębiorcy, którzy przez 40 lat działalności gospodarczej nie wypracują żadnego majątku, bo będą żyć od 1szego do 1szego z zyskiem na poziomie 0 zł?
Nie wiem do kogo adresujesz to "Wy" ale ja chcę powiedzieć dokładnie to co powiedziałem post wyżej. I tam nic takiego nie ma.
- prawdziwa dobrowolność w zamierzeniu będzie dla tych, którzy mają małe zyski,
- jest ryzyko wydawania "nadmiarowych" dochodów na konsumpcję.
Jest to więc to, co pisałeś, tylko innymi słowami, bardziej obrazowo. Chyba że chciałeś przekazać, że takie rzeczy będą się działy tylko czasowo, a nie przez 40 lat, więc te wypracowane oszczędności nie będą wynosiły 0 zł, ale z dużym ryzykiem tego, że znacznie mniej, niż minimalna emerytura zusowska. No i? Co to kogo obchodzi? Jeśli czyjeś oszczędności nie będą głodowe, a jedynie niesatysfakcjonujące, skromne, to co komu do tego? Jeśli ktoś konsumował owoce swojej pracy za młodu, to będzie zaciskał pasa na starość. Jeśli ktoś od ust sobie odbierał, żeby na starość miał luksusy i spokój, to też jego wybó To powinna być danego człowieka decyzja, kiedy i co chce konsumować, jeśli to jest jego (teraz, niestety, mamy zmianę paradygmatu i już nie tylko kapitał emerytalny, ale nawet nieruchomości hasłowo opisuje się, że są prawem, a nie towarem, bez uzmysłowienia sobie, że jeśli gwałci się prawo własności, np. przez podatkowe wywłaszczanie, to i prawo samo w sobie można zmienić i zgwałcić, bo "interes społeczny" będzie tego wymagał, tak jak podwyższenie wieku czy "zaopiekowanie się" częścią OFE).
Jeśli będzie istniał sytem, który daje odpowiedzialność w ręce człowieka, wtedy będzie się on musiał nauczyć liczyć. A jeśli będzie wiedział, że przećpać może cały majątek a i tak system jak miłosierny ojciec zabije utuczone cielę na jego cześć, to będzie sobie folgować. Oszczędne i skromne życie jest karane - lepiej być hulaszczyną i utracjuszem. Tylko głupi by nie korzystał w pełni z życia na cudzy koszt.
DziadBorowy napisał(a):Emeryci są dużym obciążeniem dla podatnika. Czy to jest powód, żeby ich opodatkowywać i oskładkowywać ponownie, jak to się dzieje teraz? Nie - to jest zalegalizowana grabież, żeby budżet się spinał i żeby zdolność kredytową sobie powiększyć. Ale dobroczyńca Morawiecki miłościwie nie pobiera podatku, jeśli świadczenie masz poniżej 2500 zł. Cóż za ludzki Pan. I teraz nowe ludzkie Pany będą wchodzić i pod przymusem pomagać wyższym świadczeniem za dłuższą pracę (choć Tusk obiecał, że nie podwyższy ponownie). Mam nadzieję, że Nowocześniacy, Trzeciodrogowcy, z pomocą Konfiarzy i Kukizowców coś na tym polu zdziałają, żeby dobrowolność była dobrowolnością (w jak nawiększym stopniu, jak najdłużej, jeśli nie uda się wynegocjować dobrowolności bez limitów).Cytat: A co z tymi przedsiębiorcami, którzy obecnie nie placą ZUSu? Czy to jest poważny problem społeczny o którym się nie mówi?
Teraz nie. Ale może być. Wszystko zależy jakim obciążeniem dla podatnika będą w przyszłości.
"Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna."
(Weatherby Swann)
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.
(Proverbs 18:17)
(Weatherby Swann)
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.
(Proverbs 18:17)

