Elbrus napisał(a): W rozwiązaniach prywatnych liczba składkowiczów może znacząco wzrosnąć, szczególnie kiedy obsługiwany jesteś przez systemy międzynarodowe. Wadą jest, oczywiście, większe szanse na bankructwo, stąd konieczność nadzoru zewnętrznego. Ale nadzór to jeszcze nie zarządzanie i pełna kontrola.
Przecież ideą systemów prywatnych jest to, że one w ogóle nie są bezpośrednio uzależnione od liczby członków. Ile sobie uzbierasz tyle masz.
Cytat:Jeśli ma się duże koszty, wtedy nawet brak podatku dochodowego niewiele pomaga.
Czy czymś dobrym jest, żeby małe usługi i produkty niskomarżowców przestały istnieć i żeby w ich miejsce weszły duże przedsiębiorstwa, korporacje, a może i sektor państwowy? A może napędzają oni sztucznie podaż, tak że z ich odejściem zniknie "niepotrzebny" popyt? Duzi sobie poradzą - odciążenie mniejszych
Dlatego też małe przedsiębiorstwa mają czasowe ulgi w składkach. Można gdybać czy okres ulg jest wystarczający, ale przedsiębiorca, który notorycznie nie jest w stanie opłacić sobie składek ZUS zbyt dobrze nie rokuje.
Cytat:Nie widzę nic zdrożnego w pomnażaniu kapitału w celu polepszenia "doczesnej" bazy inwestycyjnej.
Ale znowuż o jakim pomnażaniu kapitału mówimy u kogoś dla kogo składka ZUS jest być albo nie być jeżeli chodzi o istnienie firmy. Ok ja rozumiem tą logikę, że lepiej aby nie płacił ZUS tylko dalej działał i poniekąd się z nią zgadzam. Tylko, że nie oszukujmy się, że taka osoba będzie w stanie z tej działalności uzbierać sobie samemu środki z których będzie mogła żyć przez kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat emerytury.
Cytat:Ale zamiast dokręcania śruby czymś lepszym byłoby zachęcanie i uczenie. Np. zamiast ostrożnego zniesienia podatku Belki do kwoty 50 tys. zł proponowanego przez Nowoczesną lepiej byłoby zlikwidować go całkowicie.
Polacy nie mają oszczędności, bo ich oszczędności są grabione wprost.
Podatek Belki sam bym chętnie zlikwidował. Ale argument, że przez niego Polacy nie oszczędzają jest fałszywy. W wielu państwach opodatkowanie zysków kapitałowych jest znacznie wyższe niż w Polsce a nie przeszkadza to ich obywatelom w inwestowaniu.
Jeżeli już chcesz szukać winnego grabieży oszczędności to przypatrz się lepiej opłatom jakie pobierają TFI. Tu masz prawdziwego złodzieja zysków kilka razy bardziej pazernego niż podatek Belki. Którego zresztą przy inwestowaniu emerytalnym bardzo łatwo jest ominąć bo do niedawna mieliśmy dwa a obecnie już trzy rozwiązania to umożliwiające. Co więcej można je spokojnie wykorzystać do "zwykłego" inwestowania.
Cytat: Nie opłaca się oszczędzać, kiedy jest tak wysoka inflacja.
Kolejny mit. Inwestowanie w dobie wysokiej inflacji jest znacznie bardziej opłacalne niż konsumpcja. Tylko, że trudniej uzyskać wynik poniżej tej inflacji.
Cytat: Polacy nie są nauczeni korzystnie inwestować. Nie jest to jednak powodem, dla którego państwo ma przejmować tak dużą kontrolę nad "kieszonkowym", żeby później dobrodusznie kranikiem skapywać im za kilkadziesiąt lat. Polacy uczą się poprawnie pisać, liczyć, uczą się języków obcych - z różnymi skutkami, ale jednak edukacja państwowa nadal trwa. Dlaczegoby nie zabrać się za edukację Polaków w kwestii oszczędzania i korzystnego inwestowania?
Przecież to jest, przynajmniej na podstawowym poziomie w programie przedmiotu Podstawy Przedsiębiorczości.
https://podstawaprogramowa.pl/Liceum-tec...biorczosci
Ale, że przedmiot nie uznawany jest za ważny a w wieku tych 16 lat inne rzeczy niż inwestowanie w głowie - to i potem święte przekonanie, że nikt tego nigdy nie uczył

Cytat:Czarnkowy BiZ ma, niby, wyjść temu naprzeciw. Jeśli to byłoby dobrze
przeprowadzone, to to bym popierał. Jeśli uczyć się na błędach, to na cudzych i za młodu.
Czarnkowy BIZ jak wszystko co Czarnkowe skończyłby się na przysłowiowym "jak ty chcesz zostać inwestorem bez podstawowej wiedzy o Kardynale Wyszyńskim"
Cytat:Tam (w twoim wpisie) jest to, że
- prawdziwa dobrowolność w zamierzeniu będzie dla tych, którzy mają małe zyski,
Na odwrót. Największe korzyści z dobrowolności osiągną Ci, którzy mają duże zyski. Dla tych z małymi patrząc z perspektywy emerytury ryzyko jest znacznie większe.
Cytat:Jest to więc to, co pisałeś, tylko innymi słowami, bardziej obrazowo. Chyba że chciałeś przekazać, że takie rzeczy będą się działy tylko czasowo, a nie przez 40 lat, więc te wypracowane oszczędności nie będą wynosiły 0 zł, ale z dużym ryzykiem tego, że znacznie mniej, niż minimalna emerytura zusowska. No i? Co to kogo obchodzi? Jeśli czyjeś oszczędności nie będą głodowe, a jedynie niesatysfakcjonujące, skromne, to co komu do tego? Jeśli ktoś konsumował owoce swojej pracy za młodu, to będzie zaciskał pasa na starość. Jeśli ktoś od ust sobie odbierał, żeby na starość miał luksusy i spokój, to też jego wybó To powinna być danego człowieka decyzja, kiedy i co chce konsumować, jeśli to jest jego (teraz, niestety, mamy zmianę paradygmatu i już nie tylko kapitał emerytalny, ale nawet nieruchomości hasłowo opisuje się, że są prawem, a nie towarem, bez uzmysłowienia sobie, że jeśli gwałci się prawo własności, np. przez podatkowe wywłaszczanie, to i prawo samo w sobie można zmienić i zgwałcić, bo "interes społeczny" będzie tego wymagał, tak jak podwyższenie wieku czy "zaopiekowanie się" częścią OFE).
Chciałem powiedzieć, że osoba, która chce mieć w miarę pewną emeryturę aż do śmierci to przy założeniu popularnej strategii wydawania 4% z oszczędzonego kapitału aby mieć co miesiąc na życie 3000 złotych musiałaby zgromadzić aktywa w wysokości miliona złotych. Rzecz jak najbardziej możliwa - ale dla kogoś kogo nie stać na opłacenie ZUS - raczej trudna do wykonania. A dla kogoś dla kogo nie jest to problemem teoretycznie również nie powinien być problemem opłacenie ZUS.
Natomiast oczywiście można założyć, że chcącemu nie dzieje się krzywda i jak ktoś ma zbyt małe środki lub nie ma ich wcale to niech sobie na starość umiera z głodu - jego problem. Tylko, że jak takich ludzi mamy dużo - to właśnie wówczas mamy jednak poważny problem społeczny o którym mowa.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

