Nonkonformista napisał(a): Tak trochę o głosowaniu Polaków za granicą.
Mam tutaj mieszane uczucia, bo:
- jeśli ktoś wyjechał na chwilę /powiedzmy do 5 lat/ ze świadomością, że wróci, a jest na obczyźnie li tylko ze względów finansowych i wróci z pieniędzmi, by je zainwestować w Polsce albo pracować dla Polski, to ok - może głosować,
- ale jeśli ktoś jest już powyżej 5 lat, nie zamierza wracać, nie wiąże przyszłości z Polską, to głosowanie takiej osoby uważam za nieuprawnione, bo dlaczego ta osoba ma mieć prawo wybierać parlament/prezydenta w kraju, w którym nie mieszka od wielu lat, nie ma żadnego wpływu na jego losy, nie przyczynia się w żaden sposób do dobrobytu, bo wzbogaca przecież swoją pracą inny kraj, a może głosować. Ten prezydent i parlament będzie rządził w kraju, w którym go nie ma. Jaki w tym sens?
Nie obraźcie się siedzący za granicą, ale tak właśnie myślę.
Miałem te same mieszane uczucia. Z podobnych pobudek (ale też trochę z oportunizmu) dotychczas głosowałem tylko na prezydenta, no bo jest on reprezentantem wszystkich Polaków. A wybory parlamentarne omijałem, no bo nie moje prawo, nie ja będę pod nim cierpiał. Na końcu dnia zdecydowała kwestia, że druga strona nie ma takowych oporów, a konkretnie polonia "zaoceaniczna" będzie masowo wspierać PiS. A tam to IIRC nawet urodzeni poza krajem i nie władający językiem Mickiewicza głosować mogą, obywatelstwo daje się uzyskać i bez tego. Jak będzie odgórne ograniczenie, to zaakceptuję bez pisku, do tego czasu trzeba równowagę utrzymywać.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


