Nonkonformista napisał(a): Załóżmy, że wyjeżdżam najdalej jak się da: - zaszalejmy - do Urugwaju. Mieszkam tam 10 lat i z tego dalekiego kraju wybieram prezydenta/parlament państwa, które jest mi doskonale obojętne. Gdzie tu sens i logika?
Skoro pofatygowałeś się do lokalu wyborczego w odległym Urugwaju, marnując swój cenny czas, to chyba jednak nie jest ci to tak zupełnie obojętne.
Dla mnie to ma głęboki sens, bo utrzymuje jakąś nić zainteresowania sprawami rodzimego kraju.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

