Byłem na Diunie część druga. Bilety musiałem kupić tydzień wcześniej, żeby dostać dobre miejsca. Nie zdziwię się jak wynik finansowy pobije Oppenheimera.
Jest dużo więcej akcji niż w pierwszej odsłonie, tego można było się spodziewać po części kulminacyjnej. Cała wizja filmu zdaje się być bardziej epicka, na tyle że zaczęła mi przypominać Lawrence'a z Arabii. Sprawdziłem i się okazało, że sama książka była bazowana na historii T.E. Lawrence'a, a Denis Vlileneuve (reżyser Diuny) przyznaje, że film Lawrence z Arabii był jego jedną z głównych inspiracji.
W najnowszej DIunie pojawia się także humor, sala kinowa zaczęła się śmiać, czego nie można było doświadczyć w części pierwszej.
Jest więcej scen artystycznych, zapadających w pamięć. Obsada jeszcze bardziej się poszerza, może nawet była zbyt gwiazdorska.
Zakończenie pozostawiło mnie z lekkim niedosytem, ale chyba tak miało być, bo ostatnie sceny mocno sugerują kolejną część. No cóż, trzeba pewnie znowu będzie kilka lat czekać, ale myślę że przy tym zainteresowaniu potwierdzenie produkcji Dune: Messiah jest tylko formalnością.
Jest dużo więcej akcji niż w pierwszej odsłonie, tego można było się spodziewać po części kulminacyjnej. Cała wizja filmu zdaje się być bardziej epicka, na tyle że zaczęła mi przypominać Lawrence'a z Arabii. Sprawdziłem i się okazało, że sama książka była bazowana na historii T.E. Lawrence'a, a Denis Vlileneuve (reżyser Diuny) przyznaje, że film Lawrence z Arabii był jego jedną z głównych inspiracji.
W najnowszej DIunie pojawia się także humor, sala kinowa zaczęła się śmiać, czego nie można było doświadczyć w części pierwszej.
Jest więcej scen artystycznych, zapadających w pamięć. Obsada jeszcze bardziej się poszerza, może nawet była zbyt gwiazdorska.
Zakończenie pozostawiło mnie z lekkim niedosytem, ale chyba tak miało być, bo ostatnie sceny mocno sugerują kolejną część. No cóż, trzeba pewnie znowu będzie kilka lat czekać, ale myślę że przy tym zainteresowaniu potwierdzenie produkcji Dune: Messiah jest tylko formalnością.

