Hans Żydenstein napisał(a): No ok, skoro mówisz, że taka była kolej rzeczy, to zapewne tak było.
Taką zapamiętałem. Dzieło należy do tych, które w kinach dały ciała, żeby potem powoli i stopniowo zyskać status kultowy. Tak Blade Runner jak i Blade Runner 2049 miały jakieś +40% zarobku powyżej kosztów produkcji, co w Hollywood może nie jest klapą, ale sukcesy zaczynają się tam od 100%, tu autopoprawka. Originał kinowy był zrobiony trochę "dla każdego", widz mniej wymagający mógł się dać prowadzić przez narratora i dostał na końcu happy end. Widz bardziej wymagający miał szansę zanurzyć się w rewolucyjną wtedy optykę. I dla niego żaden happy end nie zasłonił głębi i tragedii sceny wyżej cytowanej. Teoria, że Dekkert też jest droidem narodziła się już wtedy. Film rozpoczął powolny ale stały wzrost popularności cyberpunku, bez tego nie mielibyśmy ani polskiej gry, ani Shadowrunu (który już jest crossoverem).
Cytat:Ja znam jeszcze wersję ze złym studiem, które popsuło film Ridleyowi odsuwając go od projektu po zakończeniu zdjeć, potem go przywrócili ale i tak mieli kontrolę nad filmem. To też mogło być dodatkową motywacją, żeby ten film "poprawić" dla fanów.
Taką narrację kojarzę z dokumentu Dangerous Days: Making Blade Runner
Ta dokumentacja nie musi być fałszywa, ale prezentuje pewną część prawdy. A faktem jest, że tak jak Star Wars od razu wstrzeliło się w gusty masowego widza, tak Blade Runner musiał sobie swój status wypracować. Twierdzę, że gdyby studio nie popsuło pierwszej wersji, być może ten wzrost byłby jeszcze wolniejszy, widz musiał dorosnąć do tej narracji.
Cytat:No tutaj materialu źródłowego jest o wiele mniej niż w przypadku GOT. Zresztą drugi sezon oceniam o wiele gorzej od pierwszego. Ten ostatni odcinek to był poziom ostatnich sezonów GOT i to nie tylko moje zdanie, wystarczy spojrzeć na oceny na imdb.
Drugiego nie oglądałem, omijam temat na tym forum, czekam aż będzie na jakimś kanale dostępnym dla mnie.
Cytat:W drugim sezonie było więcej wymysłów niż w pierwszym. Pierwszy to właśnie te kamienie, drugi to fabuła z Lambertem. Jeszcze coś kojarzę, że zachowanie Vesemira mi nie pasowało.
W pierwszym zignorowali całą książkową dynamikę między Ciri a Geraltem w jej dzieciństwie, pominęli, jak często ich losy się splatały i rozdzielały. Co Sapkowski wplatał subtelnie między wierszami tu zostało podane obuchem w czachę w stylu "Ach, nie możesz mieć dzieci więc chcesz mieć teraz Ersatz". W drugim najważniejsza tajemnica serii książek zostaje wyjawiona na sam koniec, i to nie gdzieś w zaciszu ale w sali tronowej. Dijkstra w oryginale to "szpieg biurowy", jego siła to papier i pióro i mózg, tu dali jakiegoś kulturystę - seniora. Całe to spotkanie królów w nocy żeby egzekutować jakiegoś hudefaka (tak wiem, kim jest ten hudefak, ale po cholerę taka publika?). I Ciri latająca jak jakiś "zielony kapturek" przez powojenne tereny.
Oba sezony można podsumować "zwycięstwo optyki nad logiką". I dodatkowo łopatologia stosowana, żeby nawet widza w tylnym rzędzie przysypiającego nie zamęczć intrygami dworskimi czy psychologią traum.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

