Socjopapa napisał(a): To chyba inne książki czytaliśmy, bo Lisbeth nieraz dostaje srogi wpierdol i używa normalnych narzędzi, żeby sobie radzić z silniejszymi od siebie (np. paralizator).
Owszem, poprawka, Lisbeth nie wypełnia wszystkich cech; niemniej te jej traumy to m. in. z tego, że wszyscy faceci dookoła chcą się z nią ciurlać, za jej zgodą lub też i bez. A poza tym, też spora ilość kobiet. To, że jej optyka nie wypełnia standardów Vogue, jest wtedy drugorzędne. Palrizatorkiem radzi sobie z "nadludźmi", resztę albo komputerowo załatwi, albo kopen w dupen.
Po pewnym namyśle można jednak uznać, że najpóźniej w trzecim tomie bez Michaela Bloomquista by sobie nie poradziła. W pewnym sensie jest on jej sidekickiem, jej "guy in the chair", który może zabłysnąć w ostatniej odsłonie.
Cytat:A co do She-Hulk to faktycznie była przegięta (np. mecenas twerkująca w telewizji czy pokonująca bez problemu Hulka w każdym aspekcie "bo kobiety zawsze są wkurwione"). Pojawiał się też zarzut, że miała mało wspólnego z komiksową She-Hulk, ale tu się nie wypowiem, bo mało komisków z nią/o niej czytałem.
Ja też nie, oceniam ekranizacje takie jakie są. Na przestrzeni ostatniego stulecia każdy komiksowy bohater miał tyle odsłon i wersji, że trudno nawet mówić o ustalonym kanonie, jeżeli każdy kolejny autor stara się go w jakiś sposób "unowocześnić" lub złamać. Obecni autorzy mogą przebierać więc z tego zbioru to, co im aktualnie pasuje. A jakiś fanatyk komiksów na pewno odkopie jakąś edycję "Amazing Advanced Awesome She-Hulk", w którym kręciła ona dupą, ten, tyłkiem w TV.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

