Kręcenie dupą She-Hulk to tylko pierdoła bez znaczenia fabularnego. Serial leżał po prostu na poziomie jakiejkolwiek logiki świata przedstawionego. W dorozumieniu miał być to świat z Avengersów a nie dość że ma się poczucie doklejenia protagonistki na siłę to jeszcze wytłumaczenia że baba z powodu PMS jest idealnie dopasowana do opanowywania kosmicznej furii, więc z miejsca staje się idealnym Hulkiem jest tak płytkie i naciągane że oczy bolały. Spiderman był bohaterem z głębią, Thor tej głębi nabywał, Dr Strange też był w kanonie pokonywania siebie nawet taki Kapitan Ameryka miał budowaną psychikę postaci i trochę swoich słabości. A tu pierdolut, w zasadzie postać idealna poza tym, że płytka i nijaka. Nawet wkurw wynikł z knowań a nie jakichś słabości. To jest to coś co chyba Coppolla określił jako produkcja bez fabuły. Tam coś się dzieje, ale czort wie po co i dlaczego.
Sebastian Flak

