Przecież Wiedźmin już na etapie literackim sam w sobie był lewacki, postępacki i tęczowo-różowy, a nawet, o zgrozo, postmodernistyczny. Żeby mówić o jakimś lewicowym skręcie, to Ciri musiałaby nawet nie lesbijką, a genderfluidowym gejem z transseksualnej Transylwanii zostać.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

