Niedawno widziałem dość ciekawą interpretację, skąd się wziął ten zalew badziewnych filmów i seriali o zwykle postępowym wydźwięku. Interpretację w sumie lewoskrętną. Ano bo to USA. Kraj, gdzie 60% studentów prestiżowych uczelni pochodzi z 10% najbogatszych amerykańskich rodzin. No i tacy urodzeni w UMC idą na Ligę Bluszczową studiować jakiś ichni marketing-masturbację. Nie idą się tam bynajmniej uczyć, ale aby poznać odpowiednich ludzi. W efekcie wychodzą z tego goście niezwykle przekonani o własnym geniuszu co to zawsze wiedzą lepiej, a realnie to oni są jak Al Bundy, nadają się tylko do sprzedaży butów. Do tego dochodzi bardzo wąska perspektywa tej dziedzicznej klasy średniej. A potem trafiają na odcinek medialny i jest tragedia. Wołk się im tu raczej przydarza, po prostu toporne ideolo łatwiej klepać od sztancy. Ale równie dobrze oni mogliby tak klepać alt-right albo alt-left, zresztą, jeśli pomarańczowa kontrrewolucja potrwa dłużej, to zapewne zaczną.
Interpretacja mnie przekonuje. Bardzo dobrze tłumaczy np. porażki Łiczera i Pierścieni Pały. To szło idealnie według tego scenariusza.
Interpretacja mnie przekonuje. Bardzo dobrze tłumaczy np. porażki Łiczera i Pierścieni Pały. To szło idealnie według tego scenariusza.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

