DziadBorowy napisał(a): Tak USA i lata o których piszesz to chyba jedyny przykład w którym to zjawisko było jako tako powszechne (wśród klasy średniej, która przeżywała wówczas swoje złote lata). Co nie przeszkadza prawicy, głównie tej korwinoidalnej ale nie tylko, często przedstawiać tego modelu jako element odwiecznych i uniwersalnych "konserwatywnych wartości" . Gdyby tak głębiej pogrzebać w tym "naturalnym porządku rzeczy" to pewnie w wielu miejscach rozjechałby się z konserwatywnymi wyobrażeniami o nim.
Również progresywna obyczajowa lewica uważa, że w przeszłości powszechny był patriarchalny model rodziny, który zresztą przez nią też nazywany jest tradycyjnym. Pod tym względem nie ma rozbieżności zdań. Różnica polega na tym, że korwinoidalna prawica uważa ten model za "naturalny", natomiast progresywna obyczajowa lewica za "skrajnie patologiczny". Zatem równie dobrze trzeba powiedzieć, że
Cytat:Gdyby tak głębiej pogrzebać w tym "skrajnie patologicznym" patriarchalnym modelu to pewnie w wielu miejscach rozjechałby się z lewicowymi wyobrażeniami o nim.
Zresztą mi się wydaje, że tak właśnie jest. Tzw. "tradycyjny model" nie był wcale naturalny (jak chce korwinoidalna prawica) i jednocześnie nie był aż tak patologiczny i nieinkluzywny (jak chce tego współczesna lewica).
Zarówno współczesny jak i tradycyjny model są bardzo dalekie od (mojego tj. katolickiego) ideału. Różnica jest taka, że inaczej się względem tego ideału pozycjonują – w innych aspektach się od niego różnią.

