Wcześniej krytykowałeś korwinoidalną prawicę, że posługuje się pojęciem tradycyjnego modelu rodziny i uznaje go za jakąś realizację "konserwatywnych" wartości. Stwierdziłeś, że w rzeczywistości ten model się często z nimi rozjeżdżał.
Teraz natomiast zdaje się, że twierdzisz coś innego, bo tutaj
w zasadzie przyznajesz, że ten model był bardzo bliski korwinowsko-mentzenowskiego ideału. Trudno mi się w tym połapać.
Poza tym taka np. Eliza Orzeszkowa radziła sobie całkiem nieźle. Nawet dała radę unieważnić małżeństwo.
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego ludzie uważają wspólnoty pierwotne za bardziej naturalne od rolniczych lub industrialnych.
Inna sprawa, że nie rozumiem też, skąd np. wziął się pogląd (nie twierdzę, że to Ty masz takie przekonania), że wśród wspólnot pierwotnych coś na kształt monogamicznego małżeństwa nie było powszechnie przyjętą normą. Przecież jakiś rodzaj quasi-sformalizowanej relacji tego typu jest obecny u większości współczesnych ludów prymitywnych. To samo dotyczy zresztą struktury patriarchalnej.
Uznajmy zatem (zgodnie z moją intencją, bo żadnej osoby nie chciałem dewaluować), że to była opinia na temat Twojego wpisu. Myślę, że całkiem trafna. Tamten wpis mógłby się znaleźć w annałach gimboateizmu.
Poza tym Cię lubię (możliwe, że to relacja niesymetryczna) i cenię, co chyba często widać po przydzielanych punktach.
To samo dotyczy facetów zakonników.
Znam taką jedną obrotną i inteligentną siostrę, która stworzyła hospicjum dla dzieci. Hospicjum (chyba) jak niezły hotel, auto siostry też mają dobre i nowe. Nie mam samochodu na własność. Korzystam z piętnastoletniego fiata punto. Dla mnie super i wolałbym nie zmieniać. Jednak to jest ta wypasiona księżowska bryka
? Swoją drogą, jaki to segment?
DziadBorowy napisał(a):Gdyby tak głębiej pogrzebać w tym "naturalnym porządku rzeczy" to pewnie w wielu miejscach rozjechałby się z konserwatywnymi wyobrażeniami o nim.
Teraz natomiast zdaje się, że twierdzisz coś innego, bo tutaj
DziadBorowy napisał(a): No jak byłeś facetem to ten tradycyjny model nie był taki złyOwszem nie był on w 100% nieinkluzywny i w niektórych sytuacjach pozwalał kobietom zdobyć jako taką niezależność (np. najlepsze co mogło się przydarzyć kobiecie w Polsce aż gdzieś tak do końca XIX wieku to było owdowieć, o ile oczywiście kobieta miała jakiś sensowny majątek) ale były to raczej wyjątki od reguły i pozycja kobiety była raczej nie do pozazdroszczenia.
w zasadzie przyznajesz, że ten model był bardzo bliski korwinowsko-mentzenowskiego ideału. Trudno mi się w tym połapać.
Poza tym taka np. Eliza Orzeszkowa radziła sobie całkiem nieźle. Nawet dała radę unieważnić małżeństwo.
DziadBorowy napisał(a): Natomiast jeżeli przyjrzymy się wspólnotom pierwotnym, które w przeciwieństwie do tych patriarchalnych prezentują faktycznie model "naturalny" to pozycja kobiety jest tu zazwyczaj dużo wyższa - choć owszem tu też nie wszystkie rozwiązania zachwyciłyby współczesną lewicę.
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego ludzie uważają wspólnoty pierwotne za bardziej naturalne od rolniczych lub industrialnych.
Inna sprawa, że nie rozumiem też, skąd np. wziął się pogląd (nie twierdzę, że to Ty masz takie przekonania), że wśród wspólnot pierwotnych coś na kształt monogamicznego małżeństwa nie było powszechnie przyjętą normą. Przecież jakiś rodzaj quasi-sformalizowanej relacji tego typu jest obecny u większości współczesnych ludów prymitywnych. To samo dotyczy zresztą struktury patriarchalnej.
Ayla Mustafa napisał(a): Ojojoj. Cóż za słodziutka, acz skrajnie nieudana próba dewaluacji mej osoby.
Uznajmy zatem (zgodnie z moją intencją, bo żadnej osoby nie chciałem dewaluować), że to była opinia na temat Twojego wpisu. Myślę, że całkiem trafna. Tamten wpis mógłby się znaleźć w annałach gimboateizmu.
Poza tym Cię lubię (możliwe, że to relacja niesymetryczna) i cenię, co chyba często widać po przydzielanych punktach.
DziadBorowy napisał(a): A ten katolicki ideał ma coś wspólnego z tym, że praktycznie każdy ksiądz ma swoją, zazwyczaj wypasioną brykę i całkiem niezłe warunki do zarabiania kasy, a jak widzisz w aucie zakonnicę to zazwyczaj jest to jakaś miejska popierdółka segmentu b należąca do zakonu czy zgromadzenia a nie do niej?
To samo dotyczy facetów zakonników.
Znam taką jedną obrotną i inteligentną siostrę, która stworzyła hospicjum dla dzieci. Hospicjum (chyba) jak niezły hotel, auto siostry też mają dobre i nowe. Nie mam samochodu na własność. Korzystam z piętnastoletniego fiata punto. Dla mnie super i wolałbym nie zmieniać. Jednak to jest ta wypasiona księżowska bryka
? Swoją drogą, jaki to segment?


