DziadBorowy napisał(a): W skrócie. Wg tego korwinowskiego mitu kobieta "kiedyś" nie miała źle bo facet pracował a ona zajmowała się domem. Tymczasem częściej było tak, że kobieta też pracowała a dodatkowo na głowie miała dom i dzieci.
Myślę, że wyborczynie Konfederacji, którym ta idea wydaje się atrakcyjna, odnoszą słowo "kiedyś" do ostatnich dekad lub ewentualnie stulecia. Można oczywiście dyskutować, czy faktycznie korzystne jest pozostać w domu i nie ponosić odpowiedzialności za stabilność finansową przy jednoczesnej utracie niezależności materialnej. Jednak to, czy jeszcze dawniej taki model mógł być atrakcyjny z perspektywy kobiet, jest tutaj nieistotne, bo nikt chyba nie chciałby żyć w epoce, która ze względu na warunki techniczne, opiera się na ciężkiej pracy (niezależnie od płci) praktycznie od narodzin aż do śmierci.
DziadBorowy napisał(a): I to, że sam przyznajesz, że nawet dała radę unieważnić małżeństwo pokazuje, że kobiety miały dużo słabszą pozycję niż mężczyźni.
Tak. Model patriarchalny (o różnym nasileniu) był normą.
DziadBorowy napisał(a): Ponieważ w tych wspólnotach człowiek żył kilkaset tysięcy lat. W rolniczych żyje od 10 000 lat. W industrialnych od jakiś 250.
Uważasz, że to dobry argument? Mnie nie przekonuje.
DziadBorowy napisał(a): Chociaż nie lubię argumentu o naturalności.
Też go nie lubię.
Jest inna zasada, którą łatwo z tym argumentem skojarzyć (i myślę, że to się stało w Waszych dyskusjach ze mną). Tę zasadę całkiem dobrze sformułowała Ayla w innym wątku. W doktrynie przyjmujemy ją od XIII wieku (może wcześniej).
Weźmy dwa cele I oraz F. Przyjmijmy też, że cel I jest instrumentalny wobec celu F. Wówczas nie należy intencjonalnie dążyć do celu I i jednocześnie działać w taki sposób, żeby uniemożliwiać lub utrudniać osiągnięcie celu F.
Podam przykład.
I = przyjemność ze smacznego posiłku
F = zapewnienie organizmowi niezbędnej do życia energii
Weźmy kogoś, kto po nasyceniu się wykwintnym posiłkiem przyjmuje środki, które wywołują wymioty, żeby umożliwić sobie dalszą przyjemność i zjeść więcej. Ta osoba intencjonalnie realizuje cel I i jednocześnie działa w taki sposób, że uniemożliwia osiągniecie F. Jest mało kontrowersyjne, że I jest instrumentalny wobec F. Zatem ta osoba łamie powyższą zasadę.
Zresztą analogicznie tę zasadę naruszają wszelkie przejawy przejadania się, w którym oczywiście intencjonalnie dąży się do I. Jedzenie w nadmiarze jest obciążeniem układu pokarmowego, co może utrudniać (lub nawet uniemożliwiać) osiągnięcie celu F.
DziadBorowy napisał(a): Tak, były jakieś związki monogamiczne, często była to monogamia seryjna, ale pozycja kobiety była znacznie mocniejsza, częściej to ona mogła porzucić partnera, nie przykładano takiej wagi do dziewictwa itp. W raz z wynalezieniem rolnictwa pojawiała się konieczność kontrolowania seksualności kobiet. Skrajnym przykładem jest islam, ale chrześcijaństwo też nie było tu inkluzywne.
Zgoda, ale seksualność mężczyzn też kontrolowaliśmy, więc jednak byliśmy (do pewnego stopnia) inkluzywni. Podam przykład. W średniowieczu władca musiał dbać o zbawienie poddanych. Z tego powodu Piastowie w dobie chrystianizacji wprowadzili drakońskie prawo. Mężczyzn, którzy dopuścili się zdrady małżeńskiej, przybijano za mosznę do mostu nad fosą. Dawano im też nóż, żeby mogli się wydostać. To były czasy!
DziadBorowy napisał(a): Segment BAle wiesz chyba o co mi chodzi, Ty jako ksiądz w tym 15 letnim punciaku jesteś mniej więcej takim samym wyjątkiem jak siostra zakonna w wypasionej bryce. KRK to instytucja na wskroś męska. Zarządzanie jest wyłącznie męskie, największą kasę też trzepią tam mężczyźni. Kobietom co najwyżej zostają nieistotne drobiazgi takie jak gorąca i szczera wiara
Trochę tak. Trochę nie. Siostra Teresa trzepała potężną kasę i była bardzo wpływowa. Jest sporo sióstr, które sobie z tym dobrze radzą. Pozyskiwanie dużych środków wymaga pewnych cech charakteru – ambicja, charyzma, przebojowość itd. Te cechy chyba nie są równomiernie rozłożone względem płci. W każdym razie ja ich nie posiadam
.Ayla Mustafa napisał(a): Niech zgadnę - te standardy są w gargantuicznej mierze skupiane na temacie
Akurat w tym wypadku miałem na myśli co innego. Dyskusja dotyczyła przecież modelu relacji wewnątrz rodziny. Mogę wymienić kilka rzeczy. Myślę, że byłoby lepiej, gdyby mąż nie stosował wobec żony przemocy finansowej i generalnie miał do niej szacunek. Uważam też, że żona nie powinna wywierać na męża presji, żeby robił karierę, bo ona ma ambicje i zachcianki. Nie powinna też stosować wobec niego systemu kar (głównie w postaci "zimnej sypialni" lub "cichych dni"). Ważne też, żeby rodzice traktowali dzieci poważnie. Wielokrotnie słyszałem, gdy rodzice przerywali dziecku i stwierdzali, że opowiada głupstwa. Pozostawiali to też bez żadnego uzasadnienia. To nie jest poważne traktowanie.

