Logicznie sprzeczne poglądy są bardzo poręczne. Jeśli ma się potrzebę zamanifestować progresywność, to można powołać się na teorię płci jako ciągłego fenomenu. Z drugiej strony, gdy kontekst jest inny, to można przyjąć bardziej tradycyjny pogląd na płeć i włożyć kardynałów oraz papieża do szufladki "mężczyzna" lub domagać się, żeby składali precyzyjne deklaracje na temat swojej identyfikacji płciowej. Tymczasem teoria ciągłej płci wyklucza istnienie takich szufladek i zaprzecza istnieniu sztywnej identyfikacji płciowej.
Oczywiście, że nie mógłbym tak argumentować, bo nie twierdziłem, że Kościół jest awangardą praw kobiet.
Bardzo wygodna "elastyczność" poglądów.
Zatem nie można też powiedzieć, że nie jest możliwe, żeby takie osoby tam były.
Według dosyć popularnych poglądów społeczeństwo poprzez swoje instytucje szufladkuje i wpisuje jednostki w sztywne kategorie płciowe i seksualne. To nie jest żaden chochoł tylko sprawozdanie z poglądów przyjmowanych przez osoby o bardziej liberalnym i lewicowym światopoglądzie.
Wyżej stwierdziłaś:
Myślę, że nie jesteś w stanie wykluczyć możliwości, że któryś z kardynałów jako osoba o typowo żeńskich cechach umysłu i charakteru, jest – według Twojego rozumienia tego terminu – kobietą. Zatem (według Twojej definicji) kobieta może zdobyć najważniejsze funkcje w Kościele Katolickim.
Ideałami chrześcijańskimi są czystość, umiarkowanie oraz postępowanie zgodnie z zasadą podporządkowywania instrumentalnych celów tym bardziej fundamentalnym. Osoby, które są aktywnymi homoseksualistami i propagują styl życia wiążący się z kulturą gejowską, nie są zainteresowane nawet próbami realizowania tego ideału. Dlaczego mielibyśmy przyjmować takie osoby do seminariów? Dlaczego w ogóle takie osoby chciałyby wstępować do stanu duchownego?
Przy czym te i podobne przepisy wprowadził Ratzinger, który sam uchodził (według niektórych plotek) za osobę o orientacji homoseksualnej, która do wspomnianych wyżej ideałów się stosowała. Są tacy księża, chociaż o nich się nie słyszy, bo nie są bohaterami afer obyczajowych. Znam takich.
DziadBorowy napisał(a): Na tej zasadzie mógłbyś argumentować, że KRK to jest awangarda praw osób LGTB bo wśród księży jest wielu gejów.
Oczywiście, że nie mógłbym tak argumentować, bo nie twierdziłem, że Kościół jest awangardą praw kobiet.
DziadBorowy napisał(a): Przyjmuje jako dopuszczalną i tłumaczącą lepiej niektóre przypadki niż model tradycyjny a nie jedynie słuszną.
Bardzo wygodna "elastyczność" poglądów.
DziadBorowy napisał(a): A ile tam jest osób niebinarnych, tego już nie wiadomo.
Zatem nie można też powiedzieć, że nie jest możliwe, żeby takie osoby tam były.
DziadBorowy napisał(a): A tu już wyprodukowałeś typowego chochoła.
Według dosyć popularnych poglądów społeczeństwo poprzez swoje instytucje szufladkuje i wpisuje jednostki w sztywne kategorie płciowe i seksualne. To nie jest żaden chochoł tylko sprawozdanie z poglądów przyjmowanych przez osoby o bardziej liberalnym i lewicowym światopoglądzie.
Ayla Mustafa napisał(a): Ja piszę o tym, że Kościół Katolicki blokuje w swych szeregach szanse na większą karierę kobietom. Nie przeczę, że wśród księży znajdują się też osoby o typowo żeńskich cechach umysłu.
Wyżej stwierdziłaś:
Ayla Mustafa napisał(a):Przede wszystkim to kobieta nie może zdobyć wielu najwyżniejszych funkcji w hierarchii Kościoła Katolickiego
Myślę, że nie jesteś w stanie wykluczyć możliwości, że któryś z kardynałów jako osoba o typowo żeńskich cechach umysłu i charakteru, jest – według Twojego rozumienia tego terminu – kobietą. Zatem (według Twojej definicji) kobieta może zdobyć najważniejsze funkcje w Kościele Katolickim.
Ayla Mustafa napisał(a): Swoją drogą, Kościół Katolicki zakazuje dopuszczania do kapłaństwa gejów.
Zgodnie z instrukcją Watykanu wypuszczoną 2005 r. przez Kongregację ds. Edukacji Katolickiej, „chociaż Kościół głęboko szanuje osoby, o których mowa, nie może przyjmować do seminarium ani do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, mają głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną kulturę gejowską”.
Ideałami chrześcijańskimi są czystość, umiarkowanie oraz postępowanie zgodnie z zasadą podporządkowywania instrumentalnych celów tym bardziej fundamentalnym. Osoby, które są aktywnymi homoseksualistami i propagują styl życia wiążący się z kulturą gejowską, nie są zainteresowane nawet próbami realizowania tego ideału. Dlaczego mielibyśmy przyjmować takie osoby do seminariów? Dlaczego w ogóle takie osoby chciałyby wstępować do stanu duchownego?
Przy czym te i podobne przepisy wprowadził Ratzinger, który sam uchodził (według niektórych plotek) za osobę o orientacji homoseksualnej, która do wspomnianych wyżej ideałów się stosowała. Są tacy księża, chociaż o nich się nie słyszy, bo nie są bohaterami afer obyczajowych. Znam takich.


