[DziadBorowy]

Kościół Katolicki nawołuje do zakończenia konfliktów zbrojnych, zaprzestania przemocy, pomocy potrzebującym. Domaga się ochrony rodzin i ludzkiego życia od poczęcia. Uważa człowieka za istotę społeczną itd. Wiele z tych wartości trudno przypisać tradycyjnie pojmowanemu "męskiemu punktowi widzenia". Tradycyjnie pojmowana męskość dopuszcza możliwość stosowania przemocy, jest nastawiona na indywidualizm, przebojowa i pragnie dominacji. Bardzo dalekie od naszego ideału.

Są rzeczy które są wspólnym interesem niezależnie od płci i są też takie w którym te interesy w zależności od płci się różnią. Zostawmy punkty sporne takie jak np aborcja na boku i spójrzmy na podstawowe elementy równouprawnienia takie jak np prawo kobiet do głosowania czy tez nauki na wyższych uczelniach. Wywalczyły sobie one nie dzięki istnieniu Kościoła Katolickiego a pomimo niego. A czasem nawet wbrew niemu.

Rozmawiamy tutaj o konsekwencjach przyjęcia danej teorii. Nie jest istotne, czy ta teoria jest poprawna lub co będzie o niej myślało mocne AI.

Wiem, ja tylko odnosiłem się do Twojego zarzutu nadmiernego uproszczenia.

Nie odróżniasz rzeczywistych zobowiązań, jakie nakłada dana teoria, od wygodnych uproszczeń, które można przyjąć w jej zastosowaniach.

Znowu zilustruję to na przykładzie (podanym przez Ciebie i zresztą bardzo dobrym) modelu kwantowo-mechanicznego. Model Bohra powstaje z modelu kwantowo-mechanicznego w ten sposób, że bierzemy orbital elektronu i określamy krzywą, która odpowiada największej amplitudzie prawdopodobieństwa. Następnie tę krzywą uznajemy za orbitę elektronu.

Zwolennik modelu kwantowo-mechanicznego może używać modelu Bohra. Może być nawet tak, że praktycznie w większości zastosowań będzie używał modelu Bohra i mówił na temat orbit elektronów w atomie. Czy to go uprawnia do twierdzenia, że te orbity elektronu w atomie są realne? Nie. To są z jego punktu widzenia tylko wygodne uproszczenia i powinien być tego świadom.

A co byś powiedział jeżeli ten model Bohra zakładałby jakieś wyjątki w których się "zawiesza" i dla niektórych atomów te orbity niezbyt pasują do obliczeń. A następnie ratujemy model twierdząc, że model opisuje w 100% rzeczywistość a to co do niego nie pasuje to po prostu zaburzenia od normy?


Bo tradycyjny model binarny aby zachować spójność wymaga stworzenia kilkudziesięciu wyjątków (mniejsza z tym czy ten wyjątek nazwiemy zaburzeniem czy jakoś inaczej) dla różnych nietypowych kombinacji genetycznych determinujących płeć oraz bliżej nieokreśloną liczbę wyjątków w której ciało jest cisseksualne ale psychika już nie. Natomiast model ciągły żadnego wyjątku tu nie potrzebuje.

Jest prawdą, że niektóre najlepsze modele rzeczywistości, które ludzkość posiada, mają charakter ciągły. To nie przeszkadza tworzyć szufladek jako konwencji, które są wygodne w rożnych zastosowaniach. Jednocześnie nie uprawnia do twierdzenia, że te szufladki są realne.

Praktycznie cała nauka to tworzenie kolejnych mniej lub bardziej realnych szufladek. Zwolennicy binarnego spojrzenia na płeć twierdzą, że są tylko dwie szufladki, zwolennicy ciągłego, że w niektórych sytuacjach jest to nieco bardziej skomplikowane.

To nie jest dobry przykład. Z faktu, że nie jest możliwe wyznaczenie dokładnej długości odcinka, nie wynika, że odcinek nie ma jednoznacznej długości – pełna zgoda. Zwróć jednak uwagę, że nie można powiedzieć, że odcinek jest realnie "długi" lub "krótki". 

Przy okazji to też pokazuje, że nawet jeśli większość ludzi zgadza się, że dany pręt stalowy o długości ponad 100 m jest "długi", to nie znaczy, że jest to jakaś obiektywna własność tego pręta. 

Nie da się obiektywnie stwierdzić, że pręt jest długi lub krótki. Ale jeżeli jeden koniec pręta nazwiemy K(obieta) a drugi M(ężczyzna) to jak najbardziej da się określić czy dowolny jego punkt ma bliżej do końca K czy do końca M.

Drugi przypadek też można poddać pewnej obróbce. Ruch LGBT ufundowany jest na przekonaniu, że seks można oderwać od kontekstu prokreacyjnego, że w zasadzie seks służy przyjemności (np. nie ma nic niemoralnego w przygodnych relacjach seksualnych). Domyślam się zresztą, że Ty też przyjmujesz ten punkt widzenia. Tymczasem Kościół powinien ten pogląd zwalczać do ostatniego prawowiernego księdza. Ayla uważa, że to przez naszą fiksację na seksie, która wynika z celibatu. Uważam, że mamy dobre merytoryczne powody, żeby się temu sprzeciwiać. Poza tym to duża frajda być w kontrkulturze.

No cóż. Napiszę tutaj tylko, że absolutnie nie zgadzam się tu ze stanowiskiem KRK i ciężko mi uwierzyć aby fiksacja poszczególnych duchownych na tematy okołoseksualne wynikała wyłącznie z ich wierności doktrynie