Slup napisał(a): Sam fakt podnoszenia kobiet do rangi świętych był znaczący.
No ok. Ogólnie założenie, że dusza kobiety jest w oczach Boga równa duszy mężczyzny to jakiś plus. Ale na teorii się skończyło a w praktyce do momentu gdy to chrześcijaństwo nadawało prym dyskursowi publicznemu sprowadziło się to, że dla kobiet pozostawiono ścieżkę rozwoju duchowego. Ale już pozbawiono ich prawa do sprawowania funkcji kapłanki, co jest regresem w stosunku do starożytności.
Cytat: Poza tym kobiety mogły się kształcić w zakresie nauk medycznych (najważniejszy przykład to św. Hildegarda z Bingen). Myślę też, że niemałą rolę odegrał kult maryjny.
Ale w odniesieniu do czego to jest postęp? Bo na jedną taką Hildegardę spokojnie da się znaleźć dwie Hypatie, Aspazje czy też Aglaoniki. Ogólnie można w uproszczeniu założyć, że chrześcijaństwo nie przyniosło żadnej poprawy losu kobiet w stosunku do kręgu grecko-rzymskiego. Za to wydaje się, że w kręgach pogańskich kobiety cieszyły się większą samodzielnością i tu nastąpił wręcz regres.
Cytat:Z czego to jest? Brzmi jak Syllabus Errorum, ale tam nie znalazłem.
Głupia sprawa. Wyszukałem to na innym komputerze, do którego w tej chwili nie mam dostępu a teraz sam nie mogę tego ponownie znaleźć
Być może to nie był dokładny cytat ale jakaś parafraza poglądów z którejś z jego encyklik. Mój błąd - na szybko nie sprawdziłem. Cytat:Poza dyskusją. Ta teoria spektrum jest serio słaba. Jak sobie wyobrazić np. ciągłą trajektorię, która prowadzi od kogoś XX (lub XY) do osoby o kariotypie XXY? Jak wyobrazić sobie taką trajektorię między MtF, która ma jądro INAH-3 w podwzgórzu typowe dla kobiet, zaś resztę typową dla faceta, i osobą dajmy na to taką jak ja? Przecież tutaj nie ma żadnych stanów pośrednich.
Nie jest też tak, że jedyne opcje to teoria stanu ciągłego i tradycyjny model binarny. Można przyjąć, że "typy płciowe" u ludzi przypominają bardziej osobne gatunki niż spektrum częstotliwości. Jest to znacznie bardziej bliższe rzeczywistości. Przy czym nadal można wyśmiewać tępawych prawaków i jeszcze dodatkowo bez popadania w sprzeczność jechać po Kościele za jego mizoginię i patriarchalizm.
Niektóre cechy determinujące płeć są binarne a inne nie. Np chromosom Y albo jest albo nie ma, penis chociażby szczątkowy albo jest albo nie, ale już działanie hormonów płciowych czy też podatność na te hormony są ciągłe, podobnie jak ekspresję określonych genów można stopniować Natomiast jeżeli będziesz się upierał, że ciągłość płci w teorii spektrum to nie jest ciągłość w sensie matematycznym to ja tu absolutnie kłócił się nie będę.
Cytat:Ściśle rzecz biorąc nie chodzi o otwarcie na prokreację – to jest tylko zastosowanie pewnej zasady.
Zasadniczo w Kościele uważamy, że rzeczywistość składa się z silnie zintegrowanych organicznych całości, które odznaczają się jednością funkcji i celów. Dodatkowo w sferze moralnej przyjmujemy zasadę:
Weźmy dwie funkcje I oraz F organicznej jedności O. Przyjmijmy też, że I jest wewnątrz tej całości O instrumentalna wobec F. Wówczas O nie powinno intencjonalnie dążyć do realizacji I i jednocześnie działać w taki sposób, żeby uniemożliwiać lub utrudniać realizację F.
Widzę tu kilka problemów:
1) Założenie, że główną funkcją seksu jest prokreacja. Owszem seks powstał pierwotnie w tym celu, ale nie tylko u ludzi prokreacja nie jest główną funkcją seksu. Chociażby u takich bonobo funkcja społeczna seksu jest ważniejsza od tej prokreacyjnej.
Funkcją instrumentalną wobec prokreacji jest przyjemność płynąca z seksu. Ale już przykładowo budowanie relacji z partnerem nie jest wobec prokreacji instrumentalne. To zupełnie inna funkcja która wynika z seksu a od prokreacji jest niezależna.
2) Założenie tutaj już wzięte totalnie z d...., że jeżeli I intencjonalnie utrudnia F to jest niemoralne. Młotek służy do wbijania gwoździ(F) więc należałoby za niemoralny uznać przypadek gdy ktoś sobie kupuje go po prostu po to aby powiesić go jako ozdobę na ścianę bo sprawia mu to przyjemność (I) a w założeniu nawet nie myśli aby nim jakieś gwoździe wbijać.
Sam fakt instrumentalności nie nadaje funkcji moralnego nakazu ani zakazu.
3) Prokreacja która w Twoim przykładzie jest funkcją nadrzędną F sama jest podrzędna wobec celu jakim jest replikacja genów. Pozostając przy przykładzie bonobo seks w kontekście społecznym zwiększa spójność grupy, zmniejsza konflikty i poprawia przeżywalność a to wspiera cel nadrzędny nawet gdy bonobo uprawiają seks poza okresem płodnym u samic (a jest to większość kontaktów seksualnych). Tym bardziej może mieć to znaczenie u ludzi, których psychika, emocjonalność i relacje społeczne są znacznie bardziej rozbudowane. Wówczas nawet prosty seks dla przyjemności czyli Twoje "I" wspiera funkcję (P),wobec której prokreacja (F) sama jest instrumentalna.
Cytat: To pewnie będzie dla Was (DziadBorowy i Ayla) dosyć zabawne, ale mnie do wstąpienia do stanu duchownego właśnie skłoniła głównie pewna elegancja (to oczywiście subiektywne) tego systemu światopoglądowego.
E tam, jest wiele systemów światopoglądowych które są bardziej niespójne od chrześcijaństwa.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

